- Nie daliśmy rady się obronić. 1300 osób na nas napadło! Trzeba było wywiesić białą flagę – ks. Jerzy Ryłko, proboszcz parafii Najdroższej Krwi Pana Jezusa w Kętach Podlesiu jak co roku z wielkim poczuciem humoru opisuje półgodzinny postój łagiewnickich pielgrzymów.
Już po raz trzeci parafianie z Podlesia bezinteresownie przyszli całą armią, by ugościć pieszych pielgrzymów podczas ich pierwszego postoju w drodze do sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Panie upiekły kilkadziesiąt blach ciasta, zaprzyjaźnione z Podlesiem piekarnie „Brzuchalski” i „Oczkowski” podarowały tyle samo bochenków chleba, grupa „Leśnych Dziadków”, którą tworzą mężczyźni z parafii, ugotowała 200 litrów zupy – tym razem: grochówkę i jarzynową.
- Rok temu nie było naszej wojskowej grochówki, a pielgrzymi bardzo się o nią dopominali, więc tym razem jest, specjalnie dla nich – uśmiecha się Mieczysław Mieszczak, szef „Leśnych Dziadków”.
Kiedy tylko pierwsi pielgrzymi przyszli do Kęt, odwiedzili kościół parafialny, a kęczanie już byli gotowi, by przy kilku stanowiskach dokoła kościoła częstować ich przygotowanymi przysmakami.
Gimnazjaliści z Podlesia pomagali dorosłym w goszczeniu ponad 1300 pielgrzymów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Ryłko żartował zapewniając pielgrzymów, że nie mają po co iść do Łagiewnik – na Podlesiu kult Bożego Miłosierdzia jest równie żywy jak tam – i to od lat 50. XX wieku. A i w kościele znajduje się obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Adolfa Hyłę – tego samego artystę, który namalował obraz dla łagiewnickiego sanktuarium.
Wśród parafian, którzy gościli pielgrzymów, bardzo liczną reprezentację tworzyli gimnazjaliści. Wśród nich byli: Victoria Urbańczyk, Julia Krzemień, Laura Wawak, Natalia Goryl, Gabriela Hałat, Beata Janosz i Robert Janosz.
- W szkole nasz katecheta ks. Krzysztof Pochłopień zapytał nas czy chcielibyśmy dziś pomóc, więc jesteśmy! – mówią. – Pielgrzymi to bardzo mili ludzi. Bardzo byśmy chcieli, żeby u nas dobrze odpoczęli i dostali nową energię na dalszą drogę.
Od rana wokół kościoła krzątały się także kęckie gospodynie.
Grupa "Leśnych Dziadków" jak co roku przygotowała dla wszystkich zupę - tym razem jarzynową i grochówkę
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Oczywiście, że więcej przy tej pracy przyjemności niż trudu. Wprawdzie pielgrzymi są tu tylko chwilę, a przygotowania trwają od rana, to naprawdę każdy z nas tu przychodzi z największą przyjemnością – mówią Elżbieta Bezwińska, Grażyna Żurek i Zdzisława Kolasa.
- W zeszłym roku musiałem im zafundować dwumiesięczną terapię, żeby wrócili do równowagi. Bronili się, walczyli, rany opatrywali. Nie wiem jak będzie w tym roku, kiedy w pół godziny przejdzie tu 1300 osób – ks. Ryłko nie traci humoru, a już pół żartem pół serio dodaje: kiedy taka potrzeba, nietrudno tu o mobilizację! Stawiają się wszyscy – dzieci, kobiety i starsi też!
Karolina - kiedyś maltanka, dziś wciągnięta przez brata do grupy porządkowych.
Nie znaliśmy się wcześniej - zaprzyjaźniliśmy się tutaj, na pielgrzymce.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.