Cmentarz komunalny stał się głównym miejscem pochówku mieszkańców miasta pod koniec XIX stulecia, gdy zabrakło miejsc na starym cmentarzu przy kościele św. Jerzego.
Dziś jest to największa cieszyńska nekropolia. Zbudowana w barokowym stylu okazała brama wjazdowa z płaskorzeźbami przedstawiającymi "Złożenie do grobu" oraz "Zmartwychwstanie Chrystusa" otwiera przed odwiedzającymi główna aleję. Już przy samym wejściu natrafiamy na mogiły osób, które zapisały się w historii miasta. W jednym z pierwszym grobów po lewej stronie spoczywa ks. Wilhelm Kasperlik, ostatni wikariusz generalny dla Śląska Cieszyńskiego, Pełnił tę funkcję do 1950 r. Od 1938 r. do stycznia 1940 r. był też wikariuszem dla zaolziańskiej części Śląska Cieszyńskiego.
Po prawej stronie w zbiorowej mogile spoczywają pracujące w Cieszynie od blisko trzech wieków siostry elżbietanki. Nieco dalej podobny wspólny grób mają cieszyńscy bonifratrzy. We wspólnym grobowcu pochowani zostali także byli proboszczowie cieszyńscy.
Po prawej stronie znajduje się pomnik grobowy zasłużonego burmistrza Cieszyna - Johanna Demla von Elshwer.
Po lewej, w zbudowanym w latach 30. ubiegłego wieku grobowcu dla zasłużonych spoczywają prochy tych, których zaangażowanie dla Śląska Cieszyńskiego współcześni ocenili najwyżej. Swoje groby mają tu m.in. Paweł Stalmach, ks. Józef Londzin, Karol Miarka, ks. Ignacy Świeży, Franciszek Popiołek, Gustaw Morcinek. W dobudowanej kilkadziesiąt lat później po drugiej stronie alei drugiej części grobowca pochowano kolejnych zasłużonych, m.in. Marię Wardas, Władysława Oszeldę.
Spoczywają tu ludzie zaangażowani w tworzenie kultury i obrońcy polskości, m.in. Franciszek Hess-Halski, jeden z działaczy Dziedzictwa św. Jana Sarkandra, znany muzyk Kazimierz Fober,
Krzyż pamięci wzniesiony został dla uczczenia ofiar II wojny światowej. Swoją kwaterę mają tu setki żołnierzy poległych w latach 1914-1939.
Wciąż cieszynianie przynoszą też kwiaty i znicze na grób, w którym spoczął bezimienny chłopczyk, o którym już dziś wiadomo, że to Szymonek z Będzina, który nie zaznał miłości własnych rodziców...