Pamiętamy o nich: Anna Bugnon-Rosset

Była ostatnim żyjącym dzieckiem wybitnej pisarki Zofii Kossak i Zygmunta Szatkowskiego. Na stałe mieszkała w Szwajcarii. Zmarła 27 lutego 2015 r.

Odeszła tuż przed swymi 87. urodzinami. Kilkadziesiąt lat mieszkała w Ceuvy, w Szwajcarii. Ile razy odwiedziła rodzinne Górki Wielkie pod Skoczowem, trudno zliczyć.

Anna Bugnon-Rosset, z domu Szatkowska, urodziła się w 1928 r. i w góreckim dworze spędziła lata dzieciństwa. Podczas II wojny światowej wyjechała z matką do Warszawy. Tam jako 16-letnia dziewczyna brała udział w Powstaniu Warszawskim. Była sanitariuszką w batalionie „Gustaw”.

Później razem emigrowały. Zofia Kossak wróciła do kraju, a Anna, która już założyła rodzinę, została za granicą. Jednak przyjeżdżała często do Górek, gdzie z dworu zostały po 1945 r. tylko ruiny, a rodzice mieszkali w małym domku ogrodnika. Potem odwiedzała już ich grób. Wraz z bratem Witoldem Szatkowskim i gminą Brenna założyła Fundację im. Zofii Kossak, by chronić spuściznę pisarki oraz ocalałe pamiątki. Obecnie dzieło podjęła bratanica Anna Fenby-Taylor.

O swoich góreckich latach pani Anna napisała w książce „Był dom… Wspomnienia”. Zaskoczyło ją powodzenie tej publikacji, bo w jej zamiarze miał to być raczej taki "babciny" prezent dla wnuków. Dystyngowana starsza pani ze znakomitego rodu Kossaków, ujmowała skromnością i naturalnością. Zawsze życzliwa i pogodna, emanowała spokojem i cierpliwością. Wielu dostrzegało u niej tę samą charyzmę w podejściu do ludzi, którą miała jej matka.

- Dla mnie cała moja życiowa fascynacja Zofią Kossak zaczęła się właśnie od niej: kiedy właściwie przypadkowo spotkałam ją w Górkach - mówi dr Joanna Jurgała-Jureczka z Hażlacha, autorka książek o Zofii Kossak, a dawniej też kierownik góreckiego muzeum pisarki. - Była wspaniałą osobą i przy tym bardzo dzielną kobietą: wcześnie owdowiała i sama wychowała czworo dzieci. Bardzo kochała matkę i takie też uczucia łączyły ją z jej dziećmi.

- Utrata matki, nawet wiekowej, jest zawsze bolesnym przeżyciem, choć wiemy, że jest ona bliżej nas i skuteczniej niż za życia. Niech dobro, które czyniła, będzie jej darem: szanowanym, pomnażanym, naśladowanym przez dalsze pokolenia - napisała kiedyś pani Anna.

- To był list, który przysłała do mojej mamy po śmierci babci - mówi dr Jurgała-Jureczka. - Takie było też odejście pani Anny i jej pogrzeb w Ceuvy. Oprócz rodziny przyszli chyba wszyscy mieszkańcy. Czuło się, że była tam szanowana. Z wdzięcznością mówiono o jej udziale w życiu parafii, a podczas liturgii część czytań zabrzmiała po polsku - opowiada dr Jurgała-Jureczka. - Serdeczne pożegnanie zakończyło się na cmentarzu, gdzie bliscy sypali na jej trumnę ziemię z Górek. Ja położyłam róże, które pani Anna tak bardzo kochała...

 

 

« 1 »

Serwis specjalny

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.