Była prawdziwą matką i pięknym człowiekiem

Wiedziała, że trzeba nakarmić, ubrać, ale także wychować, nauczyć zawodu – i przede wszystkim miłości do Boga i do drugiego człowieka. Tak traktowała dzieci i młodzież, ale także siostry z jej zakonnej rodziny.

Troska Matki

- Matka zawsze troszczyła się ludzkie życie: o dzieci, młode dziewczęta, o starszych. Ona starała się dawać innym to, co daje matka i umiała zawsze stanąć po stronie Boga, a także drugiego człowieka – zaznacza siostra Maksymiliana Gustyn, serafitka. Długo może mówić o autentycznej miłości i zarazem praktycznych wymiarach jej troski o rodzinę zakonną i wszystkich ludzi, których Bóg postawił na drodze serafitek.

Gdy wysyłała je do różnych zadań, na przykład w szpitalu, przypominała: - Pamiętaj, najpierw jesteś zakonnicą, potem pielęgniarką. Zawsze dbała, by świadectwo sióstr było czytelne, by siostry czuły, że przychodzą do drugiego człowieka w imieniu Boga – mówi siostra Maksymiliana. – Ale nie zapominała, że potrzebna jest im konkretna wiedza, umiejętności dobrego pomagania chorym. Umiała dostrzegać potrzeby i kiedy okazało się, że brakuje pomocy lekarskiej, sama uczyła siostry podstaw medycyny.

- Dbała, żeby siostry były odpowiednio przygotowane do posługi, którą podejmowały między innymi jako pielęgniarki – przyznaje siostra Magdalena Cwajda. - Wysyłała je na przykład na kurs… wyrywania zębów, bo takie były potrzeby! Miała wielkie wyczucie potrzeb i świetnie rozpoznawała, co jest w danym momencie najistotniejsze do zrobienia. I w tym kierunku wytrwale szła.

Jak podkreślają siostry, matka Małgorzata umiała też z odwagą podejmować nowatorskie działania. Sama nie przestraszyła się zadania budowy tworzonego od podstaw oświęcimskiego domu zakonnego z kościołem szpitalem, ochronką. Umiała też przekonać miejscowe dziewczęta do nowej na tym terenie umiejętności szycia i haftu artystycznego. Sama jako sierota utrzymywała się z takiej pracy i pomagała dziewczętom z całej okolicy zdobyć tę umiejętność w założonej w Oświęcimiu pracowni krawiectwa i haftu.

- Ona umiała się dzielić wszystkim, co posiadała, co umiała i co kochała. Dlatego także kiedy uczyła innych sztuki haftowania, zawsze towarzyszyły tym lekcjom odpowiednia lektura, pogadanki na ważne tematy. Zależało jej, żeby wyrabiać przy tym także charakter młodego człowieka. Troszczyła się o rozwój osobowości – tłumaczy siostra Maksymiliana.

« 1 2 3 »
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.