Tak wspominają zmarłego kapłana ci, którzy pod jego przewodnictwem wędrowali ścieżkami nowej ewangelizacji na spotkanie z żywym Jezusem. Są wśród nich członkowie wspólnoty, którą założył prawie 20 lat temu.
Skoczowska parafia MB Różańcowej, w której duszpasterzował przez 20 lat, na wiadomość o śmierci odpowiedziała jeszcze tego samego dnia modlitwą na wieczornej Mszy świętej. A kiedy pocztą pantoflową rozeszła się informacja, że nieco później, o 21.00, będzie kolejna, za duszę śp. ks. Kocura, w kościele już pół godziny wcześniej nie było wolnych miejsc...
- Modlimy się i będziemy się modlić - zapewnia ks. Zbigniew Macura, następca ks. Kocura w Skoczowie. Tu również, po sprowadzeniu ciała zmarłego kapłana, odbędą się uroczystości pogrzebowe. Zgodnie z zapisem w testamencie, ks. Kocur zostanie pochowany na skoczowskim cmentarzu.
- Nauczyłem się dużo od niego, kiedy byłem tu przed laty jego wikarym. Zapamiętałem zwłaszcza liturgię Triduum Paschalnego, którą przygotowywał z taką prawdziwą miłością. Zawdzięczam mu wiele w kształtowaniu własnego podejścia do służby kapłańskiej, którą on pojmował tak bardzo głęboko. Kiedy odchodził z parafii, widać było, jak mocne relacje łączyły go z całą wspólnotą - dodaje ks. Macura.
- Zawsze, codziennie, był na adoracji - przynajmniej godzinę, półtorej. Kiedy widzieliśmy, jak się modli, nieraz bardzo zmęczony, rozumieliśmy, jak bardzo mu była potrzebna ta więź z Panem Jezusem. A najbardziej zaskakujące było to, że chwilę po wyjściu z kaplicy już widzieliśmy go z łopatą przy budowie kościoła. Wszystkiego sam doglądał, planował. Kiedyś siedział na dachu kaplicy i naprawiał dziury, a z góry jeszcze czuwał, żeby drzewka, które właśnie sadziliśmy, rosły w dobrym miejscu. Był niesłychanie pracowity i przy tym niezwykle skromny, nigdy nie upominał się o nic, za to swoim przykładem pociągał nas za sobą: do kościoła - wspominają parafianie ze Skoczowa.
Za duszę swego proboszcza modlą się również parafianie w Cieszynie. W czwartek o 18.00 sprawowana będzie Msza św. w kościele św. Marii Magdaleny.
Wspomina ks. dr Przemysław Sawa, dyrektor Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody:
- Dla niego Jezus był zawsze na pierwszym miejscu. Ks. Piotr Kocur był naprawdę głębokim chrześcijaninem i księdzem. Najważniejsza była dla niego ewangelizacja. Po kilku latach współpracy w jednej parafii mogę powiedzieć także, że był wzorem proboszcza. To, co od razu rzucało się w oczy, to jego wielkie umiłowanie modlitwy. Codziennie spędzał przynajmniej godzinę na adoracji Pana Jezusa i było to bardzo ważne dla niego. Czerpał nieustająco również ze słowa Bożego. Widziałem wielokrotnie jego Biblię: z pozaznaczanymi fragmentami, z zapiskami. Widać było, że rzeczywiście się tym Słowem modli i że jest to jego codzienny pokarm.