Każdy, kto spotkał uśmiechniętego kobiernickiego proboszcza, może opowiedzieć inną, piękną opowieść o dobru, które niósł. Dziś w parafii św. Urbana, w której posługiwał prawie ćwierć wieku, kilka z nich usłyszeli uczestnicy Mszy św. pogrzebowej zmarłego 16 stycznia duszpasterza.
Jak mówił dziś ks. Janusz Kuciel, dziekan międzybrodzki, tuż przed złożeniem ciała ks. Marka Kręciocha do grobu, kobiernicki duszpasterz odszedł po cichu, niepostrzeżenie i samotnie, w nocy: - Ale cichość nie oznacza małości człowieka. Wspomnienie uśmiechniętego księdza Marka, naszego księdza Marka, będzie trwać wraz z tym kościołem, a wszystko dobro, które uczynił, ogrzewać będzie tę świątynię.
Za to dobro dziękowali dziś w kościele św. Urbana jego najbliżsi, rzesza jego parafian, przyjaciół, kapłanów - a wśród nich czterech biskupów.
Przed Eucharystią zmarłego duszpasterza wspominali i dziękowali mu przedstawiciele parafii, grup, stowarzyszeń i instytucji, z którymi współpracował - m.in. pszczelarze, krwiodawcy czy strażacy.
Wszystkich uczestników liturgii pogrzebowej witał biskup Piotr Greger. Wśród nich byli również biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek, który z woli zmarłego kapłana przewodniczył Mszy św., a także zaprzyjaźnieni z nim biskupi z Ukrainy: bp Marian Buczek i bp Leon Mały oraz ks. prof. Edward Staniek, który wygłosił kazanie.
Kościół św. Urbana podczas pożegnania śp. ks. Marka Kręciocha.- Stajemy, by Panu Bogu dziękować - jak w każdej Eucharystii - a dziś szczególnie za dar życia i posługi kapłańskiej zmarłego księdza proboszcza Marka Kręciocha - mówił bp Greger. - Jako wspólnota Chrystusowego Kościoła dziękujemy najpierw za dar jego naturalnego życia, będącego owocem miłości małżeńskiej jego rodziców, Albina i Heleny. Wydawałoby się - po ludzku sądząc - życia krótkiego, bo niespełna 62-letniego. Dziękujemy za życie nadprzyrodzone, które rozpoczęło się od momentu chrztu św., poprzez który to sakrament został włączony do Chrystusowego Kościoła, w którym żył, dojrzewał, wzrastał. I dziękujemy dziś Bogu za ten szczególny dar - powołania kapłańskiego, którym szedł prawie 35 lat - najpierw siedem lat służąc jako kapłan archidiecezji krakowskiej, a od 1992 r. jako prezbiter Kościoła bielsko-żywieckiego. Ponad połowę tych lat posługiwał tutaj, w Kobiernicach - od roku 1996 jako wikariusz, trzy lata później był tu administratorem, a w roku 2000 został jej proboszczem.
Rozpoczynając Mszę św., bp Józef Guzdek przywołał słowa Romana Brandstaettera: "Nic się nie dzieje przedwcześnie,/ I nic się nie dzieje za późno,/ I wszystko się dzieje w swym czasie,/ Wszystko... Wszystkie uczucia, spotkania,/ Odejścia, powroty, czyny, zamiary,/ Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary". - Pytamy, czy to była właściwa godzina, czy nie za wcześnie przestało bić serce księdza Marka. Nie mamy na to odpowiedzi innej jak ta: "Jezu, ufam Tobie, bo Ty piszesz najpiękniejszy scenariusz naszego życia" - mówił bp Guzdek.