Każdy, kto spotkał uśmiechniętego kobiernickiego proboszcza, może opowiedzieć inną, piękną opowieść o dobru, które niósł. Dziś w parafii św. Urbana, w której posługiwał prawie ćwierć wieku, kilka z nich usłyszeli uczestnicy Mszy św. pogrzebowej zmarłego 16 stycznia duszpasterza.
Drugim spotkaniem był jubileusz 25-lecia kapłaństwa ks. Marka świętowany w rodzinnej Choczni. Jubilat podarował tam piękny kielich. - Dziękowałem ci, a ty mówisz: "Oby były ręce kapłanów, które będą ten kielich wznosić do Boga, bo kryzys kapłaństwa nawet w naszej diecezji już widać". To były takie dwie rozmowy, w których bardzo pięknie zaakcentowałeś samą świętość. Powiedziałem ci wtedy, ze do tego kielicha może braknąć rąk, ale większą tragedią będzie, jeśli ten święty kielich znajdzie się w rękach konsekrowanych, ale kapłanów, którym nie zależy na świętości. I również odpowiedziałeś: "Coraz więcej jest takich tragedii" - wspominał ks. Staniek.
Na zakończenie Mszy św. głos zabrali także bp Leon Mały, ks. dziekan Janusz Kuciel i ks. Marek Pszczółka, wikariusz kobiernickiej parafii.
- Straciliśmy wielkiego przyjaciela i tej pustki nie można niczym zapełnić, tylko modlitwą - mówił bp Mały - W tym kościele wszystko jest przepełnione życiem tego księdza, który chciał zawsze, żeby Chrystus był wyraźny, niezatarty... Mieliście szczęście mieć takiego kapłana, Bożego kapłana.
W imieniu kapłanów dekanatu międzybrodzkiego ks. Janusz Kuciel mówił o zmarłym: - Byłeś człowiekiem odważnym w myśleniu i działaniu. A odwaga to wielka cnota. Prawdę mówiłeś prosto w oczy, bez względu na tytuły i godności.
Bp Józef Guzdek przy trumnie z ciałem ks. Marka Kręciocha składanej do grobu przy kościele parafialnym.Przypominając słowa kardynała Wyszyńskiego, że "gdy gaśnie ludzka pamięć, wtedy zaczynają mówić kamienie", zaznaczył: - Nie będę odosobniony, kiedy powiem w tym miejscu, patrząc na tę trumnę, że kamienie nigdy nie będą musiały mówić, ponieważ to, co pozostawiłeś po sobie w naszych sercach, zawsze będzie mówić do nas. Cichość, małość to tak naprawdę wielkość człowieka. A nad grobem więcej warta jest pamięć o dobrym czynie, modlitwa i cisza niż tysiące słów.
Ksiądz dziekan dziękował zmarłemu za świadectwo kapłańskiego życia, za "dom, który nigdy nie miał zamkniętych drzwi": - Smutno nam, ale nie rozpaczamy, bo nadzieja nasze pełna jest nieśmiertelności.
Za pomoc w przygotowaniu pożegnania śp. ks. Marka Kręciocha w imieniu własnym i rodziny, dziękował ks. Marek Pszczółka.
Na zakończenie uroczystości strażacy przenieśli trumnę z ciałem zmarłego do grobu, który przygotowano po prawej stronie, przy wejściu do kościoła.
Tu ze wzruszeniem i modlitwą pożegnali go wraz z najbliższą rodziną duszpasterze, władze samorządowe, parafianie, strażacy, orkiestra parafialna, krwiodawcy i bardzo liczni pszczelarze, z którymi ks. Marek był mocno związany od czasu swojego duszpasterzowania w Kobiernicach. O tej pasji wciąż przypominają ule, które ustawił za kościołem. Tam pszczele rodziny też czekają na swoją wiosnę i nowe życie…