Każdy, kto spotkał uśmiechniętego kobiernickiego proboszcza, może opowiedzieć inną, piękną opowieść o dobru, które niósł. Dziś w parafii św. Urbana, w której posługiwał prawie ćwierć wieku, kilka z nich usłyszeli uczestnicy Mszy św. pogrzebowej zmarłego 16 stycznia duszpasterza.
Kazanie, które wygłosił ks. Edward Staniek, było podziękowaniem dla śp. ks. Kręciocha za jego kapłańską posługę sakramentalną: - Drogi księże Marku. Jest to nasze ostatnie spotkanie na ziemi. Ufamy, że następne będzie albo w czyśćcu albo w domu Ojca. Zadania, jakie tobie z dużym zaufaniem zlecił Ojciec niebieski, zostały przez ciebie wykonane - mówił ks. Staniek. - Jezus Najwyższy Kapłan w twoje serce złożył skarb świętości, który przekazuje przez ciebie wybranym. W imieniu ludzi przez ciebie ubogaconych, zamierzam to ostatnie spotkanie zamienić w dziękczynienie tobie.
Ksiądz Staniek dziękował za słowa Pisma Świętego, które zmarły codziennie czytał przy ołtarzu: - Kto słuchał, to słowo wpadało w jego serce i miało szansę wydać owoce. Bóg potrzebował ciebie jako siewcy swego świętego słowa.
Dziękował za każdego ochrzczonego, w którego duszę przelewał łaskę uświęcającą, która wypełnia ochrzczonego świętym życiem samego Boga. - Jak ten skarb świętego życia wykorzystali - to oni odpowiedzą, wiedząc na progu nieba, że większego skarbu od łaski uświęcającej na ziemi nie otrzymali - mówił kaznodzieja.
Dziękował za każde rozgrzeszenie udzielone przez zmarłego w sakramencie pokuty, które "regeneruje życie łaski uświęcającej"; za każde namaszczenie chorych; za błogosławieństwo młodych, którzy w obecności ks. Marka udzielali sobie sakramentu małżeństwa: - Wielu z nich żyje i w rocznicę swojego ślubu wspomina twoje błogosławieństwo. Są i tacy, którzy porzucili Jezusa, złamali przysięgę małżeńską i w ich imieniu proszę ciebie, byś błagał Boga o ich zbawienie.
Czterech biskupów sprawowało Mszę św. pogrzebową ks. Marka Kręciocha.Kaznodzieja dziękował za każdą sprawowaną przez zmarłego Mszę św. i rozdaną Komunię św.: - To zawsze była godzina promieniowania świętości Boga, czego byli świadomi, mówiąc sercem po prefacji: "Święty, święty, święty Pan Bóg zastępów" - podkreślił ksiądz profesor. - To dziękczynienie tobie za zrealizowane kapłaństwo jest słowem Boga przypominającym godność kapłana i wezwaniem do kapłanów, którzy z różnych powodów z kapłańskiej posługi zrezygnowali. Jeśli tracą wiarę - ich decyzja jest słuszna. Nie można być kapłanem niewierzącym. Bo podawanie świętości bez jej świadectwa życiem jest dowodem braku odpowiedzialności przed Bogiem.
Parafianie i przyjaciele żegnali w Kobiernicach ks. Marka Kręciocha.Na zakończenie, zwracając się do zmarłego, ks. Staniek wspomniał dwie rozmowy z ks. Markiem Kręciochem - pierwszą, sprzed 20 laty, kiedy spotkali się w budowanym kobiernickim kościele: - Mówiłeś, że zależy ci na tym, by to było miejsce piękne. Mówiłem, że to jest dom dla twoich świętych parafian, a ty ze swoją przekorą mówiłeś mi: "Z naszą świętością jest różnie i dlatego ciągle potrzebujemy odpuszczenia grzechów". I wtedy ci powiedziałem: "Święty to nie jest ten, który grzechów nie popełnia, lecz ten, kto umie z grzechów powstać przed Bogiem". I wtedy odpowiedziałeś: "No tak, ja też potrzebuję spowiedzi". Pełen planów na wykończenie budowli ufałeś, że to przy pomocy Boga uda ci się zrobić. I wtedy mówiłem: "Pamiętaj, że serca twoich parafian nie są nową budowlą. Wiele z nich wymaga remontu, bo tracą wiarę i niszczą swoje sumienia, a nawet nie zawsze chcą słuchać Boga. Budowa czegoś nowego jest łatwiejsza aniżeli remont tego, co niszczeje...".
Po dziesięciu latach duszpasterze nawiązali do tamtego spotkania. Ksiądz Kręcioch miał powiedzieć: "Ksiądz miał rację. W parafii jest wiele serc czekających na remont. Jest to trudniejsze aniżeli ozdabianie nowego budynku sakralnego".