Patrzy na nas ze zdjęcia w Kawiarni Wiedeńskiej "De Caffe" w Żywcu. Kiedy jeszcze poruszała się samodzielnie, tu lubiła przychodzić na gorącą czekoladę.
Głośne i krzykliwe dziecko!
8 grudnia 2013 roku - drugi raz Żywiec przeżywa urodziny i imieniny swojej ukochanej Habsburżanki już bez niej.
- W tym dniu, kiedy na Anioł Pański biły dzwony, zawsze się śmiała, mówiąc tym swoim donośnym i energicznym głosem: "I oto teraz urodziło się strasznie głośne i krzykliwe dziecko!". I z wielkim dystansem do siebie wymieniała wszystkie swoje imiona: Maria Krystyna Immaculata Elżbieta Renata Alicja Gabriela Habsburg-Lotaryńska - wspomina Elżbieta.
Słoneczna jesień przypominała opiekunkom ostatnie 12 lat - spacery, wszystkie rozmowy i spotkania z dorosłymi, dziećmi, z młodzieżą, która chowała się na papierosa, siadając na murku przy jej apartamencie.
Janina Suchonek w tym roku jakoś tak w ogóle nie umiała chodzić po parku. - Patrzyłam na te kolorowe liście, przypominało mi się jak księżna lubiła z nimi rozmawiać o pięknie i przemijaniu i... od razu wszystkie były mokre od moich łez... Ale kiedy wracam do domu wiem, że ona nas nie zostawiła. Często w nocy nie mogę spać. Wtedy sobie siadam na łóżku, modlę się i zawsze też porozmawiam z księżną. Smutno mi, że już nie mam tej motywacji, żeby wychodzić z domu. Ale wspomnienia czasu, kiedy byłyśmy obok, wciąż mi dodają radości i wiary.