Patrzy na nas ze zdjęcia w Kawiarni Wiedeńskiej "De Caffe" w Żywcu. Kiedy jeszcze poruszała się samodzielnie, tu lubiła przychodzić na gorącą czekoladę.
- To było zaraz po pogrzebie księżnej. Bardzo chciałam znów usłyszeć jej głos - mówi Bernadeta Dziedzic. - Miałam nagrania w komórce. Włączyłam i położyłam telefon na krześle. Malusia spała obok. Usłyszała i jak nie wyskoczy! Przybiegła, czegoś szukała i jak nie zamiauczy! Tak smutno, przeciągle.
Patrzy na nas ze zdjęcia w Kawiarni Wiedeńskiej "De Caffe" w Żywcu. Kiedy jeszcze poruszała się samodzielnie, tu lubiła przychodzić na gorącą czekoladę.
- Nie cierpiała tego zdjęcia. Mówiła, że wyszła na nim okropnie i że tylko kotek Ruduś na jej kolanach dobrze wygląda - Bernadeta Dziedzic, Janina Suchonek, Janina Kostka i Elżbieta Smolnicka, opiekunki śp. Marii Krystyny Habsburg, uśmiechają się, i ukradkiem ocierają łzy.
Przedszkolaki z Żywca-Sporysza ze zdjęciem Arcyksiężnej, którego ona sama "nie cierpiała" Urszula Rogólska /GN - Powiedziała mi - skoro tak się siostrze podoba to zdjęcie, to niech sobie siostra je weźmie. Powiedziałam, że wezmę, jak przyjdzie czas - mówi Bernadeta. - I czas przyszedł. 2 października 2012 r., aniołowie zabrali naszą księżną do nieba.