Ks. Andrzej Urbański - były generał salwatorianów - świętował 40-lecie kapłaństwa w swojej rodzinnej Leśnej. Na uroczystość przybył także były prezydent Tanzanii Benjamin Mkapa.
- Zawsze chciałem być misjonarzem, dlatego zostałem salwatorianinem, bo salwatorianie mają swoje misje na całym świecie - opowiada ksiądz jubilat. - I niedługo po święceniach kapłańskich wyjechałem na misje. Pracowałem przede wszystkim w Tanazanii, a później przez ostatnie prawie 13 lat jako przełożony generalny. Starałem się nasze zgromadzenie rozszerzać. Ufam, że darem, który od Pana Boga otrzymałem jest uniwersalizm, międzynarodowść.. Moją ojczyzną jest cały świat. Starałem się zakładać nowe fundacje, nowe placówki. Zaczynałem moją pracę misyjną jako pomocnik proboszcza, a potem, po nauce języka suahili, całe moje życie było związane z administracją. Nie miałem zbyt dużo okazji żeby chrzcić, błogosławić małżeństwa, prowadzić pogrzeby. Ale praca, która wykonywałem w administracji międzynarodowej, pomogła w tym, że wielu młodych z Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej stało sie kapłanami i oni tę pracę wykonują.
To jednak nie finał pracy duszpasterskiej ks. Andrzeja. Za pół roku wraca do Tanzanii.
- Wreszcie mam okazję być blisko ludzi - o tym marzę. Pragnę wrócić do Tanzanii i być prostym misjonarzem - tak, jak zaczynałem moje kapłańskie życie - mówi.
Pracę misyjną będzie prowadził najpierw w Manderze. - To jest to miejsce, gdzie dotarł Henryk Sienkiewicz w czasie swojej podróży afrykańskiej, gdzie niestety także chorował na malarię - opowiada ks. Urbański. - A potem chyba będę pracował na Mafii - to wyspa leżąca poniżej Zanzibaru. W czasie mojego administrowania starałem się ją rozwinąć. - tę wyspę, nie „mafię” oczywiście - śmieje się misjonarz. - Mafia znaczy „dobre zdrowie”. Powiew wiatru od Oceanu Indyjskiego wypędza stamtąd komary malaryczne. Założyliśmy tam szkołę podstawową, niedawno także szkolę zawodową, w której stawiamy na budownictwo, stolarstwo, naukę krawiectwa dla dziewczyn, higieny, opieki nad dzieckiem. Misje chrześcijańskie - gdziekolwiek by one były - zawsze rozwijały te miejsca. Mam nadzieję, że będę mógł do takiej pracy wrócić.
Pamiętam, kiedy zaczynałem formację afrykańskich kandydatów do kapłaństwa z Tanzanii i Konga. Zaczynaliśmy w buszu. Nie było tam żadnej chatki. A kiedy zamieszkało tam wokół kilka tysięcy ludzi, wybudowaliśmy szkolę i szpitalik. Chrześcijaństwo wiąże się z rozwojem takich miejsc.