Siostry albertynki z Żabnicy razem z całą parafią MB Częstochowskiej świętowały 50-lecie swojej posługi na Żywiecczyźnie.
- Po 50 latach obecności sióstr w parafii MB Częstochowskiej Żabnicy, możemy śmiało powiedzieć, że dużo mogliśmy się od sióstr nauczyć i pewnie jeszcze wiele będziemy mogli się uczyć - mówił podczas jubileuszu 50-lecia sióstr albertynek w Żabnicy ojciec Alan Rusek, franciszkanin pochodzący z tej podżywieckiej miejscowości, a dziś proboszcz franciszkańskiej parafii w Katowicach Panewnikach.
- Nad domem sióstr widnieje dzisiaj herb franciszkański i nasze pozdrowienie „Pokój i Dobro”. Dla mnie to pozdrowienie stało się również moim, przez przynależność do rodziny franciszkańskiej. Od dzieciństwa przyglądałem się pracy sióstr w Żabnicy. I przez to poznawałem duchowość, z której czerpał św. Brat Albert - opowiadał franciszkanin.
Nisko siadać, mało jadać, nic nie gadać
Ojciec Alan opowiadał, że do sióstr przychodził najczęściej przy okazji katechezy, wspominał wspólne plewienie grządek ze śp. siostrą Ottoną, spotkania w kościele i zakrystii. - Kiedyś przez uchylone lekko drzwi do refektarza czyli jadalni sióstr, zauważyłem, że siostry spożywając posiłki, siedzą na takich malutkich krzesełkach, przy niskiej ławie, jedząc z jednego głębokiego talerza - wspominał o. Alan. - Poznałem wówczas zasadę ich życia, która zapamiętałem na całe życie : nisko siadać, mało jadać, nic nie gadać. W tych prostych słowach zawarta jest ich pokora, uniżenie, ubóstwo, skromność, wartość milczenia, ale i radość wspólnoty! Chciałem wam podziękować za tamte doświadczenia, które miały niewątpliwie wpływ na moje powołanie. Wasz dom był i jest zawsze otwarty.
O swoich wspomnieniach związanych z siostrami opowiadały także parafianki z Żabnicy - Anna Kupczak i Zofia Zuziak. Mówiły, że od 50 lat to właśnie do sióstr kieruje się śmiało kroki, „ kiedy boli ciało i dusza, kiedy nie wiadomo jaką życiową decyzję podjąć. To w ogródku sióstr truskawki pachną najpiękniej, to one pieką najlepsze ciasta i gotują najlepszą zupę koperkową na świecie.
Siostry ocierały łzy wzruszenia słuchając jak dobrze parafianie pamiętają swoje spotkania z nimi.
Za pięćdziesięcioletnią posługę sióstr w parafii dziękował także serdecznie obecny proboszcz parafii ks. Jacek Jaskiernia.
- 50 lat pobytu sióstr, to dawanie świadectwa miłości do Boga i ludzi, naśladowania w posłudze ubogim św. Brata Alberta i bł. siostry Bernardyny Jabłońskiej. 50 lat pracy w zakrystii, szkole, parafii, kuchni, służby chorym i potrzebującym, świadectwo modlitwy i rozbudzania powołań zakonnych - mówił ksiądz proboszcz. - Mamy za co Panu Bogu dziękować. Wyrażam Panu ogromną wdzięczność w imieniu księży i parafian, którzy doświadczali waszej miłości.