Ekipa biegaczy z logo „Gościa” na koszulkach przyniosła świecę zapaloną w Hałcnowie na ołtarz polowy u sióstr serafitek w Oświęcimiu, na dziękczynienie za beatyfikację Matki Małgorzaty Szewczyk.
Nasze Emaus
Pierwszy postój robimy przed kościołem w Pisarzowicach. Parę łyków wody, chwila na poprawienie sznurowadeł. Twarze uśmiechnięte, żadnych problemów. Mięśnie rozgrzane, więc żeby nie ostygnąć sprawnie ruszamy dalej. tym bardziej, że w kościele kończą sie ogłoszenia. Zaraz fala wiernych wypłynie na zewnątrz i nasz rozruch może być trudny. Szerokim, wygodnym chodnikiem zmierzamy w stronę wyznaczających granice miejscowości stawów. Tuż za nimi chodnik sie kończy i trzeba mocno uważać na samochody. Na rondzie, na którym można skręcić do Starej Wsi lub Hecznarowic rzut okaz za siebie. To miejsce, z którego można zobaczyć krzyże trzeciego tysiąclecia w Starej Wsi i na Hrobaczej Łące.
Wilamowice witają nas rozmodlone. Trochę dłużej zatrzymujemy się przy wyniosłym kościele parafialnym, miejscem kultu św. arcybiskupa Józefa Bilczewskiego. Ruch na drodze robi się coraz większy. Na szczęście w rynku skręcamy w prawo. W połowie drogi do Zasola Bielańskiego dopada nas fala wilamowian, którzy wracają z kościoła. Samochody jadą powoli, bezpiecznie, ludzie z okien machają. Gdzieđ tutaj mijamy się z pierwszym napotkanym kolarzem. Uśmiechy i pozdrowienia. Krótki przystanek na skrzyżowaniu prowadzącym do Bielan. To dokładnie półmetek naszej trasy. Jest tabliczka zapraszająca do Sanktuarium Chrystusa Cierpiącego. „Pozdrawiamy” Pana Jezusa z odległości. Chętnie byśmy wstąpili. To nawet nie daleko stąd. Ale musimy zdążyć na spotkanie z Nim w Oświęcimiu. Może właśnie tak w połowie drogi z Jerozolimy do Emaus dwaj uczniowie spotkali Zmartwychwstałego, który Pisma im wyjaśniał?