O tym dlaczego zdecydowali się iść na Jasną Górę i jak przeżywali czas wędrówki - opowiadają pielgrzymi z Żywiecczyzny, Ustronia. Inwałdu, Cieszyna, Czechowic-Dziedzic i Kęt.
Alicja Balas, Agnieszka Rączka i Agnieszka Kowal z Ciśca
Alicja Balas, Agnieszka Rączka i Agnieszka Kowal z Ciśca
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Idziemy kolejno po raz: dwunasty, jedenasty i czwarty.
Co roku, kiedy przychodzi lipiec, już się myśli, że za miesiąc, w sierpniu znowu ruszamy na pielgrzymkę. Pójdzie się raz i już człowieka ciągnie. Co roku są nowe intencje - egzaminy dzieci, zdrowie najbliższych, trudne, codzienne sprawy.
Chce się przeżywać swoją wiarę właśnie w taki sposób. To dla nas najlepsze rekolekcje w drodze, najlepszy sposób, żeby się naprawdę skupić, wyciszyć.
Każda z nas tutaj odpoczywa od swoich codziennych problemów.
Nawet jeśli pogoda nie jest taka jak sobie wymarzymy - jak choćby deszcz w przedostatnim dniu pielgrzymki - kiedy przeżywamy jakieś trudności, trzeba to oddać Matce Bożej. Ona naprawdę pomaga dojść do celu, kiedy człowiek osłabnie.