To historia niezwykła i wciąż mało znana. 8 listopada 1958 r. Stolica Apostolska wysłała do ks. Wojciecha Olszowskiego - kapłana rodem z Żywca - pismo informujące go o papieskiej nominacji na administratora apostolskiego dla katolików w Kijowie i Republice Ukraińskiej. Niefrasobliwie...
Wysłanie tak ściśle tajnego pisma spowodowało, że przejęły je odpowiednie służby radzieckie...
W czwartek 21 kwietnia br., w 50. rocznicę śmierci ks. Wojciecha Olszowskiego - biskupa-nominata Kijowa i Ukrainy, pochodzącego z żywieckiej parafii Narodzenia NMP - nad jego grobem i w konkatedrze w czasie Mszy św. razem z bp. Romanem Pindlem modlili się najbliżsi i żywczanie. Przy ołtarzu stanęli także wraz z dziekanem ks. prałatem Stanisławem Koziełem, proboszczem ks. Grzegorzem Gruszeckim i o. Sławomirem Zielińskim OFM Conv, reprezentującym lwowską kurię, duszpasterze Żywiecczyzny, pochodzący z parafii konkatedralnej księża-rodacy i kapłani niegdyś tu pracujący.
Bp Roman Pindel przewodniczył Mszy św. w 50. rocznicę śmierci biskupa-nominata Wojciecha Olszowskiego.Obecna była także najbliższa rodzina ks. Olszowskiego i przedstawiciele władz miasta. Ze swoimi sztandarami przybyli: Asysta Żywiecka, górale ze Związku Podhalan, młodzież żywieckich szkół i Związek Strzelecki.
Dopełnieniem uroczystości w konkatedrze będzie sesja naukowa poświęcona ks. Olszowskiemu, która odbędzie się w sobotę 23 kwietnia o 15.00 w auli Domu Katolickiego w Żywcu. Będzie jej towarzyszyć wystawa udostępniona w siedzibie Towarzystwa Miłośników Ziemi Żywieckiej przy ul. Zamkowej.
W kazaniu bp Roman Pindel przywołał postać św. abp. Józefa Bilczewskiego, rodem z Wilamowic, którego jubileuszowy rok rozpoczął 20 marca abp Mieczysław Mokrzycki.
- Przywołuję osobę abp. Bilczewskiego, ponieważ z nim związany jest biskup nominat Wojciech Olszowski - przypomniał biskup. - Zanim bowiem 18 marca 1916 roku w Żywcu narodził się Wojciech, 20 stycznia 1901 roku we Lwowie abp Józef Bilczewski przyjął sakrę. Znał już archidiecezję lwowską i szybko określił pierwszy cel swojego pasterzowania: zwiększenie liczby kapłanów i podniesienie poziomu wychowania w seminarium. Dlatego prosił diecezjan, by modlili się o dobre powołania kapłańskie.
Faktycznie rosła liczba alumnów lwowskiego seminarium i święconych kapłanów, co wiązało się z sytuacją w Krakowie, Tarnowie i Przemyślu, gdzie do seminarium przyjmowano kandydatów tylko do wyznaczonej liczby. Nadliczbowi zgłaszali się więc do Lwowa, do seminarium, które mieściło się w budynku dawnego klasztoru karmelitanek bosych. Z samego Żywca w 1935 r. zgłosiło się dwóch absolwentów miejscowego gimnazjum: Wojciech Olszowski i Onufry Stankiewicz.
Malowidło Jana Henryka Rosena z kaplicy lwowskiego seminarium, które oglądał kleryk Wojciech Olszowski.Biskup zauważył, że klerycy codziennie modlili się w kaplicy, w której malowidła wykonał Jan Henryk Rosen, jeden z najwybitniejszych twórców sztuki sakralnej międzywojnia.
- Ich uwagę musiał przyciągać obraz przedstawiający kapłana sprawującego Ofiarę Mszy Świętej na oczach trzech młodych mężczyzn ubranych w alby. Jeden z lękiem ogląda się do tyłu, co sugeruje, że jest to czas prześladowania Kościoła. W podziemiach lub więzieniu siwowłosy kapłan spoczywa na marach w długiej szacie koloru purpurowego. Na jego torsie rozłożone jest białe płótno, przypominające korporał, na którym widać leżący chleb. W dłoniach uniesionych do góry trzyma kielich w geście, który trzeba związać ze słowami wypowiadanymi w czasie Mszy Świętej: "To jest Kielich Krwi mojej nowego i wiecznego przymierza" - obrazował biskup, tłumacząc: - Takie przedstawienie podkreśla łączność kapłaństwa i ofiary. Chrystus, godząc się na mękę i śmierć na krzyżu, składał samego siebie na ofiarę Ojcu za zbawienie świata. Obraz w kaplicy miał unaoczniać wezwanie powtarzane w seminarium, by kapłan składający codziennie na ołtarzu bezkrwawą ofiarę Jezusa Chrystusa składał ofiarę również z siebie przez codzienne prace, zaangażowanie, pokutę, a także był gotowy oddać własne życie, gdy Bóg da mu łaskę śmierci męczeńskiej.
Biskup nominat Wojciech Olszowski rodem z Żywca.Wielu kleryków wspominało później ten obraz jako zapowiedź tego, co rozpoczęło się we wrześniu 1939 roku: zdobycie Lwowa przez Niemców, następnie przez wojska radzieckie po 17 września 1939 r., napad Niemiec na Rosję sowiecką w 1941 r. i włączenie niemal całej archidiecezji do Związku Radzieckiego w roku 1944. Niektórzy duchowni archidiecezji doświadczyli wywózki na Wschód, a po zakończeniu II wojny światowej niemal wszyscy byli zmuszeni do wyjazdu ze swoimi parafianami.
Obraz ten musiał oglądać także w latach 1935-1940 młody Wojciech Olszowski.
Biskup przypomniał historię kapłaństwa żywczanina. W sierpniu 1939 r. wraz z całym ostatnim rocznikiem zostali wezwani do Lwowa, by rozpocząć przyspieszone przygotowania do święceń kapłańskich. Ze względu na trwające walki ks. Wojciech Olszowski został wyświęcony 20 września 1939 roku o 4.00 rano przy zaciemnionych oknach seminarium. Dwa dni później Lwów skapitulował, a do miasta wkroczyły wojska sowieckie. - Wymowny obraz w kaplicy pomagał przyszłym kapłanom w podejmowaniu decyzji, w której trzeba było brać pod uwagę śmierć w każdym momencie - zauważył biskup.
Neoprezbiter ks. Olszowski jeszcze zaliczał brakujące przedmioty ze studiów, pomagając jednocześnie w kościołach Lwowa. Wiosną 1940 r. został wikariuszem w Bolechowie koło Stryja. - Bardzo dobrze zapisał się w pamięci parafian, zwłaszcza przez wielką troskę o katechezę dla młodzieży, pomimo ogromnych trudności w znalezieniu stosownych pomieszczeń - mówił bp Pindel. - Wielu parafian zapamiętało, że często i dużo się modlił. Siostra służebniczka starowiejska widziała wartość jego świadectwa wiary i wparcia, jakiego udzielał wiernym udręczonym okupacją.
Ciąg dalszy na następnej stronie.