- Ciasto robi się zupełnie inaczej niż to na nasze pierogi - mówią hałcnowskie seniorki, panie Maria, Jasia i Grażyna, które pod okiem Nataszy z Kijowa razem z mamami i dziewczynami z Ukrainy ulepiły w domu parafialnym pięćset "pyrohów" z kapustą i grzybami dla uczestników kolejnego wieczoru integracyjnego.
O tym jak mieszkańcy Hałcnowa przyjmują gości z Ukrainy, pisaliśmy w tekście: Hałcnowska ekipa do zadań specjalnych pomaga Ukrainie. W środę 23 marca w tutejszym domu parafialnym obok sanktuarium Matki Bożej Bolesnej przygotowali dla nich drugie spotkanie integracyjne. To czas kiedy z jednej strony ukraińskie rodziny, pochodzące z różnych miast, mogą się wzajemnie poznać, a z drugiej koordynujące pomoc dla uchodźców w Hałcnowie: Renata Zuber, Anita Szymańska i tłumaczka Nelia Dudek udzielają im informacji związanych ze sprawami urzędowymi, bankowymi i wszelkimi innymi, w których rodziny ukraińskie potrzebują wsparcia.
Panie już pod koniec swojej kulinarnej pracy w środowy wieczór, przed spotkaniem integracyjnym dla gości z Ukrainy.Na pierwsze spotkanie seniorki parafii przygotowały swoje domowe wypieki dla hałcnowskich gości. Jednocześnie zorganizowały się tak, by w każdą środę - od 18.00 do 19.00 - na stołach nie brakowało słodkości. Ale dziś poza ciastami z hałcnowskich domów na stołach znalazły się także wielkie półmiski ukraińskich pierogów z kapustą i grzybami - oblanych skwarkami z cebulką. Ich zapach roznoszący się po całym domu parafialnym był znakomitą zapowiedzią uczty.
Alina, chrześnica Nataszy, nie tylko sprawnie lepiła pierogi, ale też zadbała, by na żadnym nie zabrakło skwarków i cebulki.Ukraińsko-polskim zespołem, który w kuchni parafialnej ulepił... pięćset pierogów, kierowała Natasza z Kijowa, a razem z nią pyrohy przygotowywały dwie Aliny i Lena oraz seniorki z Hałcnowa: Maria, Jasia i Grażyna.
- U nas każda dziewczyna potrafi je zrobić - śmieje się Natasza, zerkając na swoją chrześnicę, która polewa skwarkami pierogi przed ich podaniem na stoły. - Wczoraj pokroiłyśmy wszystkie składniki na farsz, żeby dziś już tylko zrobić ciasto i sprawnie ulepić pierogi. Niby wyglądają tak samo jak te polskie, ale robimy je inaczej - dodaje.
Wszyscy przybyli goście mogli raczyć się pierogami przygotowanymi na plebanii.- Robi się je zupełnie inaczej - mówią hałcnowskie seniorki, śmiejąc się, że i na emeryturze nauczyły się czegoś nowego. Nie wliczając już w tę naukę darmowych lekcji ukraińskiego przy wspólnej pracy. - Ciasto przygotowuje się na kefirze, z sodą, solą, cukrem i bez jajek, a pierogi gotuje na parze. Konsystencja jet zupełnie inna, ciasto jest grubsze, a same pierogi wychodzą twardsze - tłumaczą.
Ks. wikary Tomasz Chamera także miał okazję spróbować ukraińskich pierogów, przygotwanych przez polsko-ukraińską drużynę pań.Pyrohami panie nakarmiły uczestników warsztatów plastycznych, którzy przygotowywali dziś na plebanii bibułkowe kwiatki do palm wielkanocnych, dzieci bawiące się w osobnej sali, wszystkich uczestników środowego spotkania oraz duszpasterzy parafii. Zapowiadają, że to nie ostatnia ich wspólna przygoda kulinarna.
Także w wielu hałcnowskich domach gospodarze mieli okazję spróbowania kuchni ukraińskiej w wykonaniu ich gości - ze sztandarowym barszczem ukraińskim na czele!
Edycja:
Panie, które pracowały nad pierogami tłumaczą, że ich prawidłowa nazwa to pyrohy - nie wareniki - jak pierwotnie napisałam. Przepraszam za nieścisłość!