– Nikogo nie wykluczał, poświęcał swój czas tym, którzy potrzebowali rozmowy. Gdzie się pojawiał – w sklepie, aptece, urzędzie – tam zostawiał swój pokój i dobroć – mówiła Izabela Brachaczek, sołtys Kończyc Małych, żegnając proboszcza.
Najbliżsi śp. ks. Edwarda Kobiesy, jego parafianie z Kończyc Małych i wszyscy, którzy chcieli go pożegnać, nie mogli tego zrobić na jednej Mszy św. pogrzebowej. W intencji kapłana sprawowano 21 października trzy Eucharystie.
Pierwszą celebrowali księża dekanatu strumieńskiego, a kazanie głosił dziekan ks. kan. Marian Brańka. Podczas drugiej Mszy św., którą koncelebrowali m.in. koledzy rocznikowi zmarłego, wspominał go kolega rocznikowy ks. Krzysztof Matyszuk, który służył z ks. Kobiesą w kleryckiej jednostce wojskowej. Mszy św. z udziałem członków rodziny przewodniczył bp Piotr Greger, a kazanie głosił kolega rocznikowy ks. prał. Franciszek Ślusarczyk. Kaznodzieje podkreślali wielkie zaangażowanie ks. Kobiesy, który do Kończyc Małych trafił w 2015 r., w ogrom prac remontowych w świątyni i na probostwie.
Na cmentarzu obok kościoła żegnali go przedstawiciele władz lokalnych, rady parafialnej, strażacy, ministranci i lektorzy, schola i Oaza Dzieci Bożych. – Nauczył nas, że wszyscy ponosimy odpowiedzialność za naszą parafię – mówiła sołtys Brachaczek, dziękując ks. Kobiesie za zjednoczenie parafian wokół ołtarza. Ks. Ślusarczyk podkreślił, że ks. Edward przeżywał swoje życie w blasku tajemnic Różańca św. – Od 36 lat był posłusznym żołnierzem Chrystusa. Podejmował posługę głoszenia Dobrej Nowiny i sprawowania sakramentów świętych, bo wiedział, że jest na służbie. Starał się przypominać, że życie człowieka na ziemi nie jest jakąś włóczęgą bez celu, lecz odważnym i pełnym miłości wędrowaniem z Chrystusem drogą Bożych przykazań.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się