Niezależnie od pory roku, pogody - każdego dnia tygodnia, także w niedziele i święta - ktoś z nich czuwa od 16.00 do 21.00 przy telefonie, czekając na tych, którzy potrzebują pomocy. W środę 4 marca świętowali z bp. Romanem Pindlem.
Parafia Chrystusa Króla na bielskich Leszczynach i tutejsi duszpasterze gościli wolontariuszy Katolickiego Telefonu Zaufania, który zainicjował przed 30 laty młody złotołański wikariusz ks. Józef Walusiak - także współzałożyciel Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja" w Komorowicach - a dziś proboszcz w Janowicach. W tym czasie przy telefonie dyżurowało ponad 60 wolontariuszy. Codziennie rozmawiają z kilkoma osobami - rocznie z ok. 1300-1500.
- Są jak anonimowi Samarytanie, pomagając wielu ludziom, w nieraz bardzo skomplikowanych sytuacjach życiowych - mówił ks. Józef Walusiak na początku Mszy św., w czasie której wolontariusze Telefonu Zaufania, jego współpracownicy i leszczyńscy parafianie dziękowali Panu Bogu za 30 lat tej służby. Eucharystii przewodniczył bp Roman Pindel. Przy ołtarzu stanęli także: o. Tomasz Leśniewski z Jasnogórskiego Telefonu Zaufania, reprezentujący jego szefa o. Kazimierza Manieckiego, a także trzej księża posługujący podczas czwartkowych dyżurów niegdyś i obecnie: ks. Krzysztof Strzelczyk, ks. Damian Koryciński i ks. Waldemar Niemiec oraz ks. Piotr Góra - sekretarz biskupa, ks. proboszcz Tomasz Gorczyński i ks. Marcin Gajzler.
Bp Roman Pindel przewodniczył na Leszczynach Mszy św. w intencji dzieła Katolickiego Telefonu Zaufania.W kazaniu bp Roman Pindel przypomniał powiedzenie, które jest także tytułem książki ocalonej z Holokaustu Haliny Birenbaum: "Nadzieja umiera ostatnia". Zaznaczył, że słowa te mogą być mottem działalności telefonu zaufania - jako zachęta dla każdego, kto jest na skraju wytrzymałości, kogo nadzieja zdaje się opuszczać: - Jako wezwanie, aby uchwycić się nawet tych resztek nadziei, bo jeżeli ona umrze, to już nie ma nic, a przecież nadzieja umiera ostatnia - mówił biskup, dodając, że to także rodzaj adresu, pod który należy się udać albo zadzwonić: "by znaleźć wysłuchanie, wsparcie, pomoc, rozwiązanie w sytuacji, gdy pod innymi adresami nie ma pomocy czy nadziei".
- "Nadzieja umiera ostania" to także motywacja i kierunek działania ludzi, którzy pracują pod takim adresem. To oni, tak jak osoby działające w telefonie zaufania, mają jako pierwsi być przekonani, że naprawdę nadzieja umiera ostatnia - podkreślił biskup. - Są przekonani, że jest sens czekać, czuwać, tracić, poświęcać czas - bo jest nadzieja, że ktoś zadzwoni, opowie, zapyta, wypłacze się czy wyżali. Od takich, którzy czuwają w telefonie zaufania, można się dowiedzieć, że naprawdę nadzieja umiera ostatnia. Tacy ludzie mają pewnie całe taśmy wspomnień, w których dzięki rąbkowi nadziei ktoś kolejny odzyskał nową perspektywę życia, znalazł wsparcie, zachętę, że warto żyć, przetrzymać, wytrwać albo coś zmienić w swoim życiu.
O. Tomasz Leśniewski z Jasnej Góry i Małgorzata Olma - koordynatorka bielskiego Telefonu Zaufania, z ryngrafem Matki Bożej Częstochowskiej.Jak zauważył bp Pindel, słowo "nadzieja" wiąże się także z osobą ks. Józefa Walusiaka i wolontariuszy, którzy czekają codziennie przy telefonie. Biskup podkreślił, że czekanie i czuwanie to istotna postawa człowieka wierzącego. - Trzeba wierzyć, że to Pan przychodzi w tym, kto dzwoni z zaufaniem, że ktoś go wysłucha, podniesie na duchu, pomoże, da nadzieję - powiedział bp Pindel.
Biskup zaprosił do dziękczynienia Panu Bogu za wszystkich, którzy posługiwali i posługują w telefonie zaufania: za wszystkie dobre słowa, które podniosły na duchu, za dobre myśli, które Duch Święty podpowiadał w nieraz przedłużających się rozmowach, ale i dziękowania za wszystkich, którzy otrzymali pomoc za pośrednictwem tego telefonu.
Po liturgii, w sali parafialnej wolontariusze dziękowali szczególnie ks. Walusiakowi, dzięki któremu telefon służy potrzebującym już od 30 lat.
Ks. Walusiak wspominał początki tego dzieła - swoje studia psychoterapii na KUL w Lublinie w latach 1987-88, praktyki w szpitalu psychiatrycznym w Abramowicach i w parafiach lubelskich, gdzie miał okazję zapoznać się z tamtejszym duszpasterskim telefonem zaufania.
Ciąg dalszy na str 2