Cztery lata temu zrobili to po raz pierwszy - w trójkę. W dobę dotarli pieszo na Jasną Górę z Brzeszcz. W tym roku w pielgrzymce: "JG24 - Jasna Góra bez kompromisów" postanowiło wziąć udział aż 31 pieszych pątników.
Jest ich 31 - 18 mężczyzn i 13 kobiet (tym razem to panowie są w przewadze). Najmłodszy pielgrzym ma 20 lat, najstarszy - 54. Reprezentują trzy diecezje: bielsko-żywiecką 26 osób, krakowską - 4, warszawską - 1.Towarzyszy im pięć osób obsługi: pilot, ratownik, pracownik techniczny odpowiedzialny za transport i dwóch fizjoterapeutów.
Wyruszyli w pierwszy piątek czerwca po Mszy św. o 9.00 w kościele Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach-Os. Brzeszcze, by po pokonaniu
Przed czterema laty Agata Malicka, Grzegorz Smolarek i ks. Łukasz Listwan, dziś wikary w Wilkowicach, wpadli na pomysł 24-godzinnej pielgrzymki pieszej na Jasna Górę - dla wszystkich, którym praca i obowiązki nie pozwalają wziąć udziału w sierpniowej wędrówce. Pielgrzymkę nazwali "JG24 - Jasna Góra bez kompromisów". Po tym czego doświadczyli, chcieli zachęcić do udziału każdego, kto tylko chciał podjąć to wyzwanie. W tegorocznym pielgrzymowaniu zdecydowało się wziąć udział aż 31 osób.
Ks. Łukasz Listwan jest jedynym w historii JG24, który pokonał ją pieszo trzykrotnie. I w tym roku jako jedyny duszpasterz towarzyszy pielgrzymom. - Idę razem ze wszystkimi. A dodatkowo moim zadaniem jest głoszenie konferencji na postojach. Przygotowałem ich sześć. Zobaczymy jak będzie. Przed rokiem sytuacja zweryfikowała moje możliwości. Na dalszych odcinkach sam musiałem zadbać o swój odpoczynek, nie byłem w stanie prowadzić rozważań.
Ks. Łukasz Listwan (z lewej) dba o siły duchowe pilegrzymów, a fizjoterapeuta Przemysław Dudka - o ich zdrowie fizyczne.O czym ks. Łukasz mówi na trasie w tym roku? - Rok temu było o słuchaniu. Tym razem będziemy mówić o tym, że chcemy patrzeć na Boga, chcemy, żeby On patrzył na nas i co z tego wynika, kiedy godzimy się na takie patrzenie Pana Boga na nas - do naszego serca i duszy, kiedy On odkrywa prawdę o nas. Czasem ta prawda może być bolesna. Myślę, że tak jak trochę bólu fizycznego będzie na tej pielgrzymce, tak też nie zaszkodzi dopuścić trochę takiego bólu duchowego - pochylenia się nas swoim grzechem i słabością.
Ks. Łukasz podkreśla, że bez względu na to, jak uczestnicy traktują pielgrzymkę, bo - jak mówi - może nie wszyscy są nastawieni na mocne przeżycie duchowe, a bardziej traktują tę wędrówkę jako wyczyn fizyczny, z dopuszczeniem wymiaru duchowego, to jest to szansa na to, żeby ich złowić dla Jezusa. - Podczas wędrówki przychodzi taki moment, że człowiek albo ma się do czego odwołać, bo samymi siłami ludzkim już niestety nie pójdzie, albo potrzebuje to znaleźć. I wtedy jest szansa na to, że serce się otwiera na nowe treści, na ciszę, na to, co mi Pan Bóg chce przez to uświadomić. To są odkrycia niesamowite i wtedy całkiem dobrze, żeby gdzieś blisko był ksiądz… To mnie też motywuje do tej corocznej wędrówki.
O zmaganiach z własną słabością i doświadczeniu miłości Pana Boga - w nawiązaniu do fragmentu Ewangelii, przybliżającego rozmowę Jezusa z Piotrem o Jego miłości do Pana, ks. Łukasz mówił w czasie Mszy św., którą sprawował razem z ks. Eugeniuszem Burzykiem, proboszczem w Jawiszowicach Os. Brzeszcze.
- To nie jest olimpiada ani mistrzostwa świata. Liczy się miłość do Boga - to o czym słuchaliśmy w dzisiejszej Ewangelii i o czym mówił ks. Łukasz w kazaniu - zauważył na koniec Eucharystii ks. Eugeniusz Burzyk. - Jeśli podjąłeś wysiłek pielgrzymowania z miłości do Boga, do człowieka, to ta intencja jest tak samo ważna po pierwszym jak i po ostatnim etapie, który pokonasz… Modlicie się za tych, którzy nie mogą wziąć udziału w pielgrzymce, a my będziemy się modlić za was…