Cztery lata temu zrobili to po raz pierwszy - w trójkę. W dobę dotarli pieszo na Jasną Górę z Brzeszcz. W tym roku w pielgrzymce: "JG24 - Jasna Góra bez kompromisów" postanowiło wziąć udział aż 31 pieszych pątników.
- Przed pierwszą edycją, kiedy szliśmy w trójkę, ktoś bliski poprosił, żebym przyniosła do Matusi na Jasnej Górze jej dziecko - mówi Agata Malicka. - Za rok przy drugiej edycji, to dziecko się nawróciło. Nawraca się cały czas, codziennie. I w tej edycji idzie razem z nami… Ta osoba mówiła mi, że nie jest jeszcze przygotowana mentalnie. Ale ja mam nadzieje, że pozwala już, żeby Pan Bóg drążył jej serce. Mam nadzieję, że na tej pielgrzymce będzie coraz więcej takich osób, które będą się nawracały razem z nami.
Pątniczka przyznaje: - Jestem pokorna. Jeśli Pan Bóg będzie chciał żebym doszła, to dojdę. Dziś prosiłam Go, żeby mi pozwolił po to, żebym mogła służyć innym: żebym mogła przebijać bąble, zarażać uśmiechem, być potrzebną…
Agata dodaje, że hasło pielgrzymki jest obecne w jej życiu bardzo wyraźnie: - Widzę Go w najdrobniejszych rzeczach mojej codzienności. Zwłaszcza w pracy, kiedy staję przed momentami po ludzku nie do ogarnięcia. A On przychodzi i to rozwiązuje… To dla mnie niesamowite, jak Pan Bóg zmienił moje życie. Nie umiem tego wyrazić słowami. Chcę tu być w Jego imię.
W zeszłym roku Aneta Kaczmarek szła po raz pierwszy. W tym roku dołączyła do niej mama Ola. - Rok temu byłam z nią myślami cały czas. Sprawdzałam gdzie jest, bardzo to przeżywałam - mówi mama. - W tym roku postanowiłam wyruszyć razem z córką. Jestem zestresowana jak przed maturą albo i bardziej. Trenowałyśmy razem - chodziłyśmy po 30,
- Przygotowania fizyczne były bardzo ważne, ale teraz ważniejszy jest wymiar pielgrzymkowy wędrówki - dodaje Aneta. - "Chcemy widzieć Cię”… - rok temu było o słuchaniu, teraz Pan Bóg domaga się od nas, żeby zobaczyć więcej, zrozumieć, Jego oczami popatrzeć na to, co dzieje się w moim życiu, na trudności, które przeżywam. Po prostu: zobaczyć Pana Boga i jego działanie.
- I dać innym zobaczyć Pana Boga w nas - uzupełnia mama.
Bogusław Szpak, dziś odpowiedzialny za kierowanie ruchem podczas pielgrzymki, wyruszył po raz trzeci. - Podjąłem się tej funkcji, bo chcę służyć innym. Chcę doprowadzić wszystkich bezpiecznie do celu, bez żadnych wypadków na drodze - opowiada. - Żeby pokonać tę trasę, trzeba się zaprzeć samego siebie. Wziąć krzyż i iść. Jednocześnie mieć świadomość jak bardzo zależę od Pana Boga. Chcę go słuchać, chcę go widzieć i podążać za Nim.
Dla fizjoterapeuty Przemysława Dudki, to trzecie ekstremalne pielgrzymowanie na Jasną Górę. - W drugiej edycji szedłem jako uczestnik. Ale doszedłem do wniosku, że przydałaby się moja pomoc innym, gdybym pielgrzymował w innej roli. Po raz drugi jestem tu w roli fizjoterapeuty. Moja pomoc będzie potrzebna szczególnie podczas postojów, kiedy pojawią się skurcze, lekkie kontuzje. Hasło pielgrzymki też wpisuje się w to, co robię. Bez otwarcia na Pana Boga nie byłoby siły, tej mocy, którą możemy pomagać. Z Bogiem i z Duchem Świętym idziemy do ludzi…
Cała grupa pielgrzymów 4. Pieszej Pielgrzymki "Jasna Góra bez kompromisów".Agnieszka Andrzejczak wyruszyła na trasę po raz drugi, razem z mężem Wojciechem. - Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby słyszeć Jezusa, żeby Go widzieć w każdym człowieku. Mamy świadczyć o Nim w każdym momencie naszego życia: starać się pomagać innym, przyciągać do Jezusa zagubionych, poranionych - mówi Agnieszka. - W dzisiejszych czasach świat idzie w takim kierunku, że ważne wartości ulegają zatarciu. Musimy bronić tych, które są dla nas ważne, musimy chronić zwykłe człowieczeństwo, żeby się w tym pędzie nie zatracić. Te intencje towarzyszą nam w pielgrzymowaniu. Jest duże zmęczenie fizyczne, ale ono jest niczym wobec radości duchowej. Uskrzydla nas to, że idziemy w imię Jezusa. On nas prowadzi do Maryi.
Krzysztof Piotrowski w tym roku przeszedł Ekstremalną Drogę Krzyżową z Oświęcimia do Wadowic. Dał radę. Kiedy trzy tygodnie temu o pielgrzymce JG24 powiedziała mu koleżanka, wiedział, że czasu na przygotowania nie ma zbyt wiele. - Dwa razy przebiegłem po
Bogusia Megel ma za sobą pięć EDK, a w JG24 bierze udział po raz pierwszy: - Mam cel, mam intencje. To nie jest wyczyn sportowy. Chodzę na EDK, na pielgrzymki. Decyzję podjęłam w marcu, kiedy informację o tej pielgrzymce znalazłam na facebooku. Mam mocne intencje. Muszę je donieść…
Pierwszy raz idzie też Daniel Cegielski: - Kolega mnie tu wyciągnął - opowiada. - Dużo chodzę po górach, rozpocząłem też dłuższe spacery. A pielgrzymkowe doświadczenie mam tylko jedno - jak miałem 10 czy 11 lat, szedłem z babcią do Kalwarii Zebrzydowskiej. To wyzwanie, ale mam też szczere, mocne intencje. Po niełatwych staraniach udało się wszystko tak zorganizować, że mam wolne w tym czasie. Kupiłem buty i… idę.