- Wcześniej uważałem, że do kościoła chodzą ludzie, którzy sobie w życiu nie radzą. A tam zobaczyłem mężczyzn, którzy wielbią Boga takim głosem jak mój, stadionowy - mówił Bogdan Krzak na bielskim spotkaniu MU.
Bogdan znów odwołał się do niedzielnej liturgii słowa i Ewangelii o przemianie wody ze stągwi w wino.
- Co, co mnie zachwyca: wino podawało się w bukłakach, woda ze stągwi służyła do oczyszczenia. Kiedy słudzy usłyszeli: "Napełnijcie stągwie wodą", to tam nigdzie nie było napisane, że to od razu będzie wino. Te stągwie, to jest moje życie. Kiedy słudzy nieśli zaczerpniętą wodę staroście, nie wiedzieli, co będzie - zaczerpnęli wodę. Ale to jest to - ja jestem w tej drodze i się zmieniam. Tak samo patrzę na ołtarz - widzę wino, czuję smak wina, a to jest krew; widzę chleb, a to jest ciało. To jest bardzo podobne - była woda, stała się winem. I tak zmieniło się moje życie. Z tego gnoju, z tego syfu, z tej stągwi do oczyszczeń, z tej wody stało się wino. I z tego mojego oddania życia Chrystusowi stało się wino.
Bogdan mówił młodym, swoim sąsiadom i wszystkim obecnym w kaplicy kościoła na Złotych Łanach: - Miałem 24 lata, kiedy oddałem swoje życie Chrystusowi po takim spotkaniu, jak to. Miałem trójkę małych dzieci, czułem ciężar ich wychowywania, Planowałem rozpad rodziny - coś, co spotkało mnie jako dziecko i czego nie chciałem nigdy w moim życiu. Cierpiałem i zapijałem, jeżdżąc zawodowo jako kierowca MZK. To się zmieniło. Mogę tu stać i mówić, ale to Pan Bóg wie najlepiej, co tam jest głęboko w każdym z nas. On widzi, On wie. Jest takim Bogiem, który przychodzi i mówi: "OK. Jestem z Tobą. Razem przez to przejdziemy, razem damy radę". To jest Bóg, którego pokochałem, który zmienił mnie, zmienił moją żonę. Od 27 lat jesteśmy we wspólnocie, niektóre nasze dzieci także, inne są sympatykami.
Jak podkreślał "Kryzys": - Każdy ma swoją drogę, swoją imprezę w Kanie, swoje przeżycia. Bóg wie o naszych intencjach, o nas samych, o trudzie, który przeżywamy i mówi: "Pójdziemy razem". To jest jedyny Bóg, który przyszedł do ludzi. Nie trzeba iść do Niego. Jeśli masz trud, On przychodzi i mówi: "Pójdę z tobą". Nie mam zdolności do obrazowania. Nigdy nie widziałem przy mnie Chrystusa, ale widziałem ludzi wokół mnie, którzy mówili: "Wstawaj" i pomagali mi wstać. Teraz pracuję z młodymi, uzależnionym ludźmi. A ja nigdy nie lubiłem narkomanów, bo sobie nie potrafili radzić tak, jak ja. 13 lat temu jeden młody chłopak zaprowadził mnie do "Nadziei” i tam zostałem. Zmieniłem zawód, tam pracuję. Ale to Chrystus mnie pozmieniał. Słyszałem: "Ja wiem, że ty nie chcesz, ale może razem spróbujemy?". To, co możemy zrobić bez łaski, to zdecydować się na to otwarcie. Jerozolima, która została poślubiona, otworzyła się na zmiany. Ci słudzy z wodą też musieli być otwarci na moc słowa.
Kończąc, Bogdan zaprosił wszystkich do modlitwy uwielbienia, takiego, jak w śpiewanym podczas dzisiejszej niedzielnej liturgii Psalmie 96: - Jak się uwielbia, to się zmienia. Nie ma takiego grzechu, który mógłby nas oddzielić na zawsze od Pana Boga. Możesz sam zdecydować czy to ta sytuacja jest większa czy Jezus. Myślisz, że twój grzech jest tak wielki, twoja sytuacja jest taka, że nie możesz jej zmienić, chodzisz struty i nie uwielbiasz Boga, bo nie umiesz. Wtedy możesz wybrać. Kiedy byłem w grzechu, chodziłem na niedzielną Mszę św. na godz. 20 do "Mikołaja", do katedry. Siadałem z tyłu, gdzie było ciemno i miałem nadzieję, że nikt mnie nie widzi, że Bóg też nie. Bo tak bardzo pragnąłem być w Jego obecności, ale miałem wrażenie, że grzech, który noszę, jest większy od tego. A On mnie znajdował i siadał przy mnie. Wiedziałem, że On jest. Przez te wszystkie lata przyprowadził mnie z powrotem tak, że teraz mogę stać w świetle.
Bogdan zaprosił wszystkich do takiej decyzji w modlitwie uwielbienia: - On jest większy od wszystkiego. Chwała Panu! - zakończył.
W drugiej części wieczoru obecni uwielbiali Jezusa przed Najświętszym Sakramentem. Pobłogosławił Nim wszystkich uczestniczący w spotkaniu ks. Paweł Radziejewski SDS, duszpasterz młodych z parafii w Cygańskim Lesie. Spotkanie zakończył Apel Jasnogórski i wspólna kolacja przygotowana przez złotołańską Odnowę w Duchu Świętym.