- Sama deska nie symbolizuje niczego, jeżeli nie ma w niej naszej modlitwy, oddania, Ducha - mówił ks. Mirosław Szewieczek 15 osobom, które 18 stycznia ukończyły pierwszy kurs ikonopisarstwa w bielskiej Fundacji "Drachma".
Tata lepiej radził sobie ze złoceniem - jeszcze jako młody chłopak pomagał swojemu tacie w wykonaniu złoceń w bielskim Teatrze Polskim, jak i w wielu kościołach. Córce lepiej szło malowanie. Ma doświadczenie. - Malowanie odkryłam, kiedy miałam 40 lat, 8 lat temu. Ale ta ikona jest moją pierwszą - mówi córka. - Z tatą przez te dni bardzo pilnowaliśmy tej duchowej strony, modlitwy, która nam towarzyszyła w czasie pracy. Codziennie się mobilizowaliśmy, żeby być na Eucharystii.
Oboje są zadowoleni ze swojej pracy. Deklarują, że ikony na pewno zostaną w ich domach. Tata mówi, że ręka mu już raczej nie pozwala na tworzenie kolejnych ikon, ale córka połknęła bakcyla i już myśli o kolejnych warsztatach.
Ze swojej ikony nie do końca jest zadowolona pani Jadwiga. - Po raz pierwszy spotkałam się z ikoną, z malowaniem w ogóle - opowiada. - Mam niewprawną rękę i widzę różnice między moją ikoną a innymi. To był trudny czas dla mnie, popełniłam wiele błędów, przez nieuwagę zniszczyłam złoto, które jest ważnym elementem ikony. Być może jest jakiś związek między naszą naturą, charakterem, że jesteśmy tacy nieostrożni... Ikona jest modlitwą. Nie wiem, czy podejmę się jeszcze kiedyś malowania, ale wiele z tych spotkań zapamiętałam.
Każdy odbierał poświęconą ikonę z rąk ks. Mirosława Szewieczka i czcił ją pocałunkiem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Nim ks. Szewieczek poświęcił ikony, zaznaczył: - To nie będzie jedynie modlitwa poświęcenia, ale i modlitwa o błogosławieństwo dla naszego życia, życia naszych najbliższych, we wszystkich sytuacjach, w jakich się znajdziemy. Wierzymy, że ikona staje się prawdziwą ikoną w momencie poświęcenia jej przez kapłana. Wówczas zstępuje na nią Duch Święty, dopełnia w ten sposób Boską pieczęcią ludzką pracę oraz intencje, czyniąc ją dopiero wtedy pełnoprawnym obrazem sakralnym. Obrazowo możemy dodać, że ikona zyskuje wtedy niejako aureolę - światło i moc Ducha Świętego. Nie czcimy jednak nigdy samej deski, a świętego, który jest na ikonie ukazany.
Na zakończenie uroczystości ks. Mirosław dodał: - Mieliście odwagę. To niesamowite - niektórzy brali urlopy, inni postanowili spędzić czas w takich, a nie innych okolicznościach. Wierzę, że to było z pożytkiem doczesnym i wiecznym, i wierzę, że przyniesie to w waszym życiu owoc.
Za wspólnie spędzone dni dziękowała również prowadząca zajęcia B. Bodzioch OV: - Był to dla mnie piękny duchowo czas. Czymś najpiękniejszym jest, kiedy spotyka się osoby, które czują i rozumieją, czym się żyje; to było wasze pragnienie - stworzyć obraz Jezusa. Był to dla mnie czas niezwykłego doświadczenia waszej modlitwy. Wyjeżdżam stąd zbudowana i radosna, pełna Ducha Świętego i piękna wspaniałych doświadczeń - mówiła prowadząca, obiecując ikonografiom swoją modlitwę.
O pierwszym dniu warsztatów w "Drachmie" przeczytacie także tutaj: