- Każda ikona jest dobra, jeśli jest tworzona z intencją, że chcę spotkać Jezusa - mówi Beata Bodzioch OV, która prowadzi pierwszy kurs pisania ikon w fundacji "Drachma" w Bielsku-Białej dla trzynastu osób.
Wczoraj zakończył się kurs pisania ikon w parafii św. Marcina w Jawiszowicach (o tym wydarzeniu możecie przeczytać TUTAJ), a już kolejna grupa diecezjan bielsko-żywieckich rozpoczęła swoje spotkanie z tą szczególną formą modlitwy. Bo malowanie ikony nie jest jedynie artystyczną czynnością twórczą. Trzynaście osób uczestniczy w warsztatach w siedzibie fundacji "Drachma" w Bielsku-Białej. Prowadzi je Beatę Bodzioch OV z diecezji krakowskiej.
Warsztaty rozpoczęły się dzisiaj. Potrwają do piątku 18 stycznia. Ich uczestnicy codziennie spędzą ze sobą i swoimi ikonami sześć godzin. Po każdym spotkaniu mogą również skorzystać z okazji do modlitwy adoracji Jezusa w ikonie Pantokratora.
Bielska ekipa kursowa pracuje nad ikoną Archeiropoietos - Oblicza Jezusa, zwanego także Jezusem Apokaliptycznym, Jezusem z góry Tabor, Jezusem, który jest Bogiem uwielbionym.
Spotkanie rozpoczęła wspólna modlitwa i błogosławieństwo ks. Mirosława Szewieczka, prezesa "Drachmy", później rozpoczęły się zajęcia warsztatowe.
- Zaczęliśmy dziś naszą przygodę z ikoną. Pierwsze godziny to wstępne wykłady na temat ikony, jej duchowości, modlitwy - mówi B. Bodzioch OV. - To bardzo ważne, bo ikona powstaje z modlitwy, poniekąd jest też modlitwą. Zależy mi na tym, żeby uczestnicy warsztatów duchowo się nastawili na to spotkanie z Jezusem. Bo to ma być spotkanie z osobowym Bogiem, osobowym Jezusem. Dziś także popróbujemy szkicować, ćwiczyć rękę. Następnie każdy dostanie swoją deskę i potrzebne materiały. Pracujemy na naturalnych składnikach: ikony powstaną na lipowej desce, użyjemy prawdziwego złota 23,75 karata, naturalnych pigmentów z ziemi i kamieni.
Uczestnicy warsztatów w "Drachmie" pracują na ikoną Archeiropoietos - Oblicza Jezusa
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak mówi prowadząca, warunkami wykonania ikony są wiara, chęć pracy i wielkie pragnienie w sercu, aby spotkać Jezusa przez wykonanie Jego wizerunku. - Pokazuję punkt po punkcie, dokładnie omawiam każdy element, wręcz prowadzę każdego za rękę. Każdy tę ikonę wykona na pewno - podkreśla B. Bodzioch. - Będziemy się starali, by były one także ładne estetycznie, ale zdaję sobie sprawę, że są tu osoby, które pierwszy raz będą wykonywać ten wizerunek. Wiadomo, że nie będą to ikony jak od ikonografia, który maluje je od 20 lat, ale na pewno każda będzie ikoną dobrą. Zazwyczaj uczestnicy porównują swoje prace, rodzą się małe dramaty - bo sąsiadka ma ładniej. Mówię zawsze: zostawcie to, skupcie się na swojej ikonie. Każda jest inna, bo jest obrazem twojej modlitwy, twojej relacji z Bogiem. Bo ikona ma nie tyle oczy cieszyć, co naszego ducha budzić.
Gotowe ikony będą poświęcone, staną się obrazami sakralnymi. - Podczas modlitwy, okadzenia, pokropienia wodą święconą, zstępuje na ikonę Duch Święty; mówimy, że obraz staje się nośnikiem Jego łaski, Duch Święty działa przez tę ikonę - mówi prowadząca, zachęcając, by każdy kiedyś odważył się namalować ikonę: - Bo to jest przeżycie duchowe, bez względu na to czy się umie malować, czy nie.
Beata Bodzioch OV prowadzi warsztaty ikonopisarstwa w bielskiej "Drachmie"
Urszula Rogólska /Foto Gość
B. Bodzioch zachęcała uczestników, by do pracy przystępowali w stanie łaski uświęcającej, uczestniczyli we Mszy św. - by wykonując Oblicze Jezusa, byli z Nim w komunii. - To naprawdę bardzo pomaga. Ikony są bardziej estetyczne, doznajemy łaski skupienia, przychodzi wręcz taka umiejętność, że sam Duch Święty prowadzi rękę ikonografa.
Beata Bodzioch jest dziewicą konsekrowaną (OV - ordo virginum). Ukończyła grafikę na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po studiach - z inspiracji mamy - zainteresowała się ikoną. Trafiła na warsztaty ikonopisarstwa do jezuitów. Malowanie ikon (bo w języku polskim poprawne jest używanie zarówno określenia pisać - w nawiązaniu do języka rosyjskiego - jak i malować) szybko stało się jej pracą. - Bardzo lubię przebywać w mojej pracowni, ale wiem, że Pan Bóg domaga się ode mnie świadectwa, stąd pomysł warsztatów, które prowadzę raz, dwa w roku - mówi. - Nieraz słyszę, że dla wielu osób są one jak rekolekcje. Dla mnie to zawsze duża radość - spotkać ludzi, którzy tworzą klimat dobrych wzajemnych relacji.