Najtrudniejsze są proste pytania.
Była druga połowa lat osiemdziesiątych. Siedzieliśmy obok siebie we trójkę, w spoconych z emocji dłoniach obracając indeksy z kartkami z marnego papieru w granatowej okładce. Za drzwiami, w kolejce na egzamin, czekało więcej kolegów rocznikowych, niż wszystkich kleryków studiujących dziś w całym seminarium, razem wziętych. Takie czasy były.
- Dlaczego małżeństwo jest nierozerwalne? - z wysokości katedry padło kolejne pytanie.
Zaczęła się jazda.
- Bo Pan Jezus powiedział… - zacząłem, jako pierwszy z trójki skazańców.
- Nie.
- Bo wiąże się to z naturą małżeństwa - próbował ratować sytuację kolega. Też okazało się, że nie w tym rzecz. Ten trzeci zaczął coś bełkotać o Starym Testamencie i Księdze Rodzaju.
- Nie. Proszę sobie zapamiętać: małżeństwo kościelne jest nierozerwalne, bo tak stanowi Kodeks Prawa Kanonicznego.
Skończyło się dobrze. Padły kolejne pytania, które były próbą nie tylko wiedzy, ale także umiejętności konkretnego myślenia i precyzyjnego przekładania myśli na słowa. Wybrnęliśmy. Tak wyglądał egzamin u księdza profesora Tadeusza Pieronka.
Po studiach i święceniach kapłańskich nie miałem zbyt wielu okazji do spotkań z księdzem profesorem, który niebawem poszedł w biskupy. Najczęściej widywaliśmy się na żywo w jego rodzinnych Radziechowach, przy okazji lokalnych uroczystości, na które chętnie przyjeżdżał.
Widziałem, słuchałem i czytałem go w mediach. Zdecydowane i jasno określone poglądy nie zawsze przyjmowano przychylnie. Wobec precyzji i jasności wypowiedzi - w ramach polemiki - często wysuwano argumenty emocjonalne, niemerytoryczne, nawet wulgarne. Biskup nie sprawiał wrażenia człowieka, który się nimi zanadto przejmuje. Jak niegdyś za dyscyplinę myślenia, teraz podziwiałem go za wierność własnym przekonaniom, do których prawa od zawsze bronił.
Ze smutkiem dowiedziałem się o jego śmierci. Kruszy się epoka ludzi, którzy wywarli intelektualny i duchowy wpływ moje pokolenie: Tischnera, Życińskiego, Pieronka, proroków Solidarności, którzy troszczyli się o to, by stając w obronie prawdy, nigdy nie stracić z oczu człowieka. Dziś coraz częściej - niestety - już ani na prawdzie, ani na człowieku mało komu zależy, a pojęcie i zjawisko solidarności wydaje się budzić niesmak, jak zapomniany przez konserwatora eksponat, który utknął w zakamarkach muzealnego magazynu.
Więcej o śp. bp. Tadeuszu Pieronku można przeczytać TUTAJ.