Uczestnicy 16. Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej - Damian jedzie po raz drugi, Szymon - po raz pierwszy.
Damian stawił się na miejscu zbiórki rowerowych pielgrzymów przy andrychowskim kościele św. Macieja po raz drugi:
- W zeszłym roku zachęcił mnie kolega, który był już któryś raz, i po jego opowieściach stwierdziłem, że się wybiorę - opowiada witkowianin. - To bardzo fajny czas. Etapy są różne - bywa ciężko: są momenty trudne, podjazdy, wzniesienia, ale nie takie, żeby nie dało się ich pokonać. Przed rokiem najtrudniejszy był dla mnie pierwszy dzień - nie wiedziałem, co mnie czeka. Fakt, wieczorem byłem bardzo zmęczony, ale przez kolejne dni było już bardzo okej.
Jak dodaje Damian: - W zeszłym roku jechałem dobrze przygotowany kondycyjnie, w tym nie miałem za bardzo kiedy trenować. Jadę trochę "na spontana", ale mam nadzieję, że i tym razem kondycyjnie to udźwignę...
Rowerzysta podkreśla: - Pielgrzymka to nie wycieczka. To jest wydarzenie duchowe. Po drodze odwiedzamy kościoły, sanktuaria, jest czas na codzienną Mszę św., modlitwę indywidualną i razem ze wszystkimi. Zabieram w drogę swoje intencje - wiozę moich bliskich, chorą ciocię, opiekujących się moim psem. Chcę też podziękować za to, o co prosiłem przed rokiem i co wymodliłem...
Szymon też jedzie za namową kolegi. Z Tychów jeździł już na rowerze do Piekar. Na Jasną Górę z Andrychowa jedzie po raz pierwszy. - Dobrze jest jechać na pielgrzymkę w sprawdzonej ekipie, a ta taka właśnie jest - dobrze się rozumiemy, wspieramy w trudnych momentach. Na każdego można liczyć i dzięki temu łatwiej znosi się wszelkie trudy.
Szymon zaznacza, że najważniejszy w tej drodze jest aspekt duchowy: - Nie jadę dla wysiłku fizycznego, ale dla przeżyć duchowych. Niosę w sercu moje intencje i one dodają sił, żeby wytrwać i w sobotę 11 sierpnia stanąć na Jasnej Górze.
A o pielgrzymce rowerowej przeczytacie także TUTAJ.