Z wielkim smutkiem i łzami w oczach górale, muzycy i pasterze z całych Karpat pożegnali w Istebnej jednego z najbardziej znanych beskidzkich owczarzy.
To śp. Henryk Kukuczka, wraz z Piotrem Kohutem z Koniakowa, całym sercem zaangażował się w przywrócenie wypasu owiec w Beskidach. Zaczynał od zakupu kilku owiec, a z czasem wędrował po hali, prowadząc ich dwieście. Wiele robił dla ożywienia tradycji pasterskich, a tłumy mieszkańców i turystów uczestniczyły w wydarzeniach na jego sałaszu i w gospodarstwie agroturystycznym. Był prezesem Stowarzyszenia Hodowców Owiec i Kóz, działał w Związku Podhalan Oddział Górali Śląskich; podczas ubiegłorocznego Zjazdu Karpackiego w Istebnej był gospodarzem uroczystego rozpalenia karpackiej watry, a w czasie Mszy św. w istebniańskim amfiteatrze niósł w procesji z darami owczy ser przygotowany według jego receptury.
Na pożegnanie w istebniańskim kościele Dobrego Pasterza przyszły tłumy. Józef Skrzek żegnał go swoim oratorium „Serce górala i Groń”, które wykonywał kiedyś na Stecówce. Zagrał mu multiinstrumentalista Józef Broda, a psalmem „Pan moim pasterzem” pożegnała go kapela Jetelinka. Dołączyło wielu góralskich muzykantów. Wspólnie pożegnali też śp. Henryka Kukuczkę duszpasterze z Istebnej i Stecówki: dziekan ks. kan. Tadeusz Pietrzyk, ks. Grzegorz Kotarba, ks. kan. Marian Kubecki i kapelan górali śląskich ks. Damian Suszka. W homilii ks. Kubecki wspominał czasy swojej posługi na Stecówce, kiedy nie było probostwa i przez 12 lat znajdował serdeczną gościnę w domu Kukuczków. Przypomniał też, że jego dziadek Michał ofiarował ziemię pod kościół. W pamięci wszystkich pozostało zaangażowanie śp. Henryka w odbudowę kościoła na Stecówce po pożarze. Wśród żegnających nie zabrakło licznych przedstawicieli górali śląskich. Swojego druha pożegnali strażacy z OSP Istebna-Zaolzie, a także z pozostałych jednostek z Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się