Tymi śladami wytrwale podążają członkowie bielskiego Towarzystwa Pomocy, działającego pod jego patronatem. Zapraszają do stołu na co dzień, a co roku także na wigilijną wieczerzę...
W tym roku także Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta zaprosiło do wigilijnego stołu kilkuset samotnych, ubogich i bezdomnych.
- Jak co roku przygotowaliśmy dwa takie spotkania: na dworcu PKS i w stołówce Szkoły Podstawowej nr 37, dla 90 i 250 osób. Nie wszystkie miejsca były zajęte, co odczytujemy jako dobry znak. Widać, że podobnych spotkań jest więcej i nie wszyscy bezdomni docierają do nas - zauważa Piotr Ryszka, prezes TP.
Opłatkowe życzenia podczas wigilijnego spotkania w SP nr 37
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Na stołach był tradycyjny poczęstunek: barszcz, ryba z warzywną sałatką, ciasta - i bochenek chleba przy wyjściu. Każdy otrzymał też wcześniej przygotowaną przez Towarzystwo paczkę świąteczną. Dla wielu ważniejsze były jednak piękne kolędy, które zagrali i zaśpiewali muzycy ze wspólnoty Miasto na Górze, a także życzenia opłatkowe i to, że zasiedli wraz nimi przy stole m.in. bp Roman Pindel, prezydent Jacek Krywult, poseł Stanisław Pięta, ks. Robert Kasprowski, dyrektor Caritas i zarazem kapelan Towarzystwa, a także darczyńcy wieczerzy, a wśród nich Jan Bierówka, prezes zarządu Befaszczotu.
Wigilia z tradycjami
Ten wigilijny stół ma już swoją prawie 30-letnią tradycję. Jego pomysłodawcą był Tadeusz Cozac, założyciel i pierwszy prezes bielskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, który skutecznie zaszczepił ideę troski o każdego potrzebującego.
Z bp. Tadeuszem Rakoczym nieżyjący już założyciel i długoletni prezes Towarzystwa - Tadeusz Cozac
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Bielskiego Brata Alberta zdążyli poznać chyba wszyscy. Wytrwały jałmużnik niestrudzenie pukał do drzwi i serc, wraz ze współpracownikami kwestował pod dziesiątkami kościołów, choć ledwo mógł poruszać się o kulach. - Trudno mu było odmówić - wspominają ci, których prosił o datki. I nigdy nie zrażał się odmową, tylko prosił po raz kolejny. Bo nie dla siebie prosił...
Tak najpierw powstała Kuchnia św. Brata Alberta dla głodnych, potem magazyn z odzieżą, łaźnia, świetlica, noclegownia. Codzienne posiłki dla kilkuset osób można już liczyć w milionach. Dwa razy do roku: na Dzień Dziecka i wspomnienie św. Mikołaja, do prawie tysiąca dzieci docierają paczki ze słodyczami.
Po śmierci prezesa Cozaca od dwóch lat to dzieło miłosierdzia kontynuują dawni współpracownicy, z prezesem Piotrem Ryszką na czele. Są wśród nich m.in.: Zofia Kądzielnik, Zofia Nehrebecka, Alicja Kwaśny, Halina Wnętrzak, Waldemar Morawiec, Barbara Maślanka, Teresa Michalak i Władysława Podosek.
Piotr Ryszka, obecny prezes bielskiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W ich imieniu, a także wszystkich wspierających prowadzone przez Towarzystwo formy pomocy, prezes Ryszka odebrał niedawno przyznaną przez Caritas naszej diecezji nagrodę "Dzban św. Jana Kantego". Jak podkreślał ks. Robert Kasprowski, dyrektor Caritas, to wyraz uznania i wdzięczności za 25 lat bardzo dobrego współdziałania z Caritas w posłudze najuboższym.
Zaradzić biedzie
- Dopiero kiedy jest się tu codziennie, widzi się, ile biedy jest wokół. Biedy jest zawsze więcej niż naszych możliwości pomocy i wiecznie tych pieniędzy brakuje - przyznaje Gabriela Cader, od przeszło 10 lat związana z Towarzystwem św. Brata Alberta. Jest tu księgową, więc świetnie wie, co mówi. I nie ma wątpliwości, że nawet o te złotówki, których nie ma, patron skutecznie umie zadbać. Tak szerokiej pracy, jaką prowadzi Towarzystwo, nie sposób prowadzić bez zatrudnienia kogokolwiek. I choć płace są zawsze najmniejsze z możliwych, to nie zawsze są na nie fundusze. - Zdarzyło się, że dosłownie w dniu przed wypłatą na puste konto trafiła potrzebna kwota wspomina pani Gabriela.
Gabriela Cader zaprasza do wigilijnego stołu na dworcu PKS
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Od lat działania wspiera finansowo gmina Bielsko-Biała, ale to zaledwie jedna trzecia kosztów pomocy, jakiej udziela Towarzystwo. Resztę trzeba zebrać u darczyńców.
- Inaczej nie dalibyśmy rady podołać tym wszystkim wyzwaniom. A od początku obowiązywała u nas zawsze ta sama zasada, że pomóc trzeba każdemu, kto bez pomocy sobie nie poradzi. My nie oceniamy, nie osądzamy, tylko karmimy głodnych, dajemy ubrania, gdy nie mają, a bezdomnym dach nad głową - wylicza Barbara Maślanka. Obie w pamięci mają i tych, którzy zawstydzeni pierwszy raz wyciągali rękę po talerz, ale i tych, którzy zdołali wyjść z bezdomności, znaleźli pracę i mieszkanie.
Nie tylko dla ciała
- Staramy się zawsze po prostu ulżyć ludzkiej niedoli, najlepiej jak potrafimy. Codziennie wydajemy 480-550 gorących posiłków, a do nich chleb, wędliny, warzywa. Te ostatnie dzięki nowym przepisom otrzymujemy z "Lidla" i "Biedronki". Pomagają nam też zakłady mięsne "Polskie Mięso i Wędliny. Łukosz" - dodaje Piotr Ryszka.
Jedyna w mieście publiczna łaźnia pomaga bezdomnym, którzy po kąpieli mogą otrzymać ubrania i bieliznę. Trafiają do niej też osoby zatrzymane przez Straż Graniczną.
Tu wciąż widać, że biedy nie brakuje, a pomoc jest potrzebna...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Dbamy o podstawowe potrzeby, a od dwóch lat dołączyły do tej pomocy rekolekcje dla bezdomnych, które organizujemy przy wsparciu Caritas i wspólnoty "Miłość i Łaska Chrystusa" przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem. Odbywa się też prowadzona przez podopiecznych Towarzystwa uliczna Droga Krzyżowa. To ważna pomoc na drodze odzyskiwania poczucia godności przez tych, którzy zagubili się w życiu. Chcemy przypomnieć, że Chrystus czeka na każdego i nigdy o nich nie zapomina - przypominają bielscy naśladowcy św. Brata Alberta. Cieszą się z powstałego podczas jednej z serii rekolekcji, namalowanej pod okiem artystki przez samych bezdomnych, kopii obrazu "Ecce Homo", słynnego niedokończonego dzieła Adama Chmielowskiego - św. Brata Alberta.
"Ecce Homo" - obraz namalowanych pod kierunkiem artystki przez bezdomnych podczas rekolekcji...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
I tym duchowym spotkaniom towarzyszy posiłek. Podopieczni otrzymują paczki świąteczne, a rodziny wielodzietne także solidne porcje produktów spożywczych.
Przy wigilijnym stole
Dopełnieniem troski o najuboższych stały się tradycyjne wigilijne wieczerze, przez lata organizowane w ogromnej stołówce "Apeny". Zasiadali do nich wraz z setkami podopiecznych Towarzystwa także przedstawiciele władz miasta i powiatu bielskiego, liczni duchowni katoliccy i ewangelicy z biskupami na czele.
- Dziś wigilijne stoły ustawiamy w dwóch miejscach, bo "Apena" przestała istnieć. Obecnie jeden wigilijny stół stoi w jadłodajni na bielskim dworcu PKS, a drugi w Szkole Podstawowej nr 37 na osiedlu Karpackim. Na wspólną modlitwę, opłatkowe życzenia i posiłek przybywa około 350 osób, a co roku z kolędą towarzyszą wigilijnej wieczerzy członkowie wspólnoty "Miasto na Górze" - wyjaśnia Piotr Ryszka.
Na talerz gorącej zupy przychodzi codziennie kilkaset osób...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W ubiegłym roku opłatkiem przełamali się z bezdomnymi m.in. bp Roman Pindel, delegat bp. Adriana Korczago i prezydent Jacek Krywult. Składając wigilijne życzenia bp Pindel przywołał postać patrona Towarzystwa Pomocy - św. Brata Alberta, którego setna rocznica śmierci przypadająca w tamto Boże Narodzenie była zarazem inauguracją Roku Św. Brata Alberta.
- Życzę, żebyśmy patrzyli na siebie nawzajem oczami Brata Alberta, z jednej strony patrząc, czy ktoś może przyjść z pomocą, podać rękę, dać wsparcie, pomoc, albo patrzeć na drugiego, któremu z tego, co mam, mogę przyjść z pomocą, słowem otuchy, modlitwy, albo gestem, który choć trochę pokona biedę, ograniczenia, chorobę. Życzę takiego spojrzenia codziennie, przez cały rok... - mówił bp Pindel.
Jak dodaje prezes Ryszka, z tego spojrzenia przy wsparciu wielu darczyńców powstaje co roku wieczerza wigilijna, a także świąteczne paczki. - Chcemy, aby ten czas Bożego Narodzenia był dla naszych podopiecznych jak najradośniejszy. A przy tej świątecznej okazji, pragniemy też złożyć wraz z życzeniami serdeczne podziękowania wszystkim ofiarodawcom, którzy tak właśnie patrzą na potrzebujących - mówi Piotr Ryszka.