Już za kilka dni do Wisły zjadą się ekipy skoczków narciarskich na wielką inaugurację nowego sezonu rywalizacji w Pucharze Świata 2017/2018. Wśród kibiców będzie para prezydencka.
Na tydzień przed wielką imprezą narciarską, jakiej jeszcze w Wiśle nie było, na wiślańskiej Skoczni im. Adama Małysza krzątają się całe ekipy. Jedni stawiają namiot centrum prasowego, a inni doprowadzają instalacje światłowodowe. Szybki przekaz zdjęć i nagrań z tego miejsca będzie przecież wyczekiwany przez miliony sympatyków skoków narciarskich.
Na kibiców, którzy dotrą na miejsce 18 i 19 listopada, czekają miejsca na rozbudowanych trybunach. Miejsc siedzących przybyło i jest ich obecnie 6,5 tys. Razem ze stojącymi skoki obejrzeć tu może ok. 8 tys. widzów. Swój liczny udział zapowiedzieli sympatycy Kamila Stocha, Dawida Kubackiego. Nie zabraknie też fanów wiślanina Piotra Żyły. Dowóz kibiców będzie się odbywał specjalnymi autobusami z centrum Wisły.
Na kibiców czeka na trybunach 6,5 tys. miejsc siedzących
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Całą imprezę poprowadzi Tomasz Zimoch, a wśród kibiców na skoczni będzie też prezydent Andrzej Duda z żoną. Na nich czeka już wprawdzie przygotowany oszklony VIP-room, ale para prezydencka spędzi w nim tylko czas przed zawodami, bo konkurs postanowiła dołączyć do kibiców na trybunie.
Dla tych, którzy na teren skoczni nie zdobędą biletów, przygotowana została w Wiśle Strefa Kibica. Na wiślańskim rynku na dużym telebimie na żywo przekazywana będzie relacja z zawodów, a gospodarze przygotowali też sporo innych atrakcji: występy artystyczne, degustację specjałów regionalnej kuchni, kiermasze pamiątek.
Na najtrudniejszy moment - rozprowadzenie 30-centymetrowej warstwy śniegu na całej powierzchni zeskoku skoczni, pokrytego wcześniej specjalną siatką przytrzymującą lodową masę - czekają dwa ogromne ratraki. Te prace rozpoczęły się w sobotę wieczorem. Wcześniej, od ponad trzech tygodni, bez przerwy pracowało urządzenie śnieżne, wytwarzające lodowe kryształki. Od tygodnia dołączyła druga nowoczesna maszyna, produkująca na dobę 116 m sześc. śniegu.
Nad przygotowaniami skoczni do soboty czuwał dyrektor obiektu Andrzej Wąsowicz
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Na pokrycie skoczni potrzeba 1800 m sześc. śniegu. Na dolnej części zeskoku, przykryte płachtami, żeby nie topniały, czeka już ponad 2 200 m, więc zapas pozwoli bez niepokoju oczekiwać nawet na ocieplenie aury, choć prognozy nie zapowiadają podwyższenia temperatury przed zawodami - mówi czuwający nad przygotowaniem skoczni do zawodów dyrektor Andrzej Wąsowicz. Skocznia wyposażona została też w nowoczesne tory najazdowe. Podobne w Polsce ma jeszcze zakopiańska Krokiew.