Pożegnaliśmy w ciągu minionego roku m.in. ks. Karola Psurka, ks. Alfreda Brodę, Klaudię Pająk, ks. Józefa Zajdę, ks. Augustyna Paranycza, ks. Stanisława Dadaka, ks. Tomasza Chudego, ks. Pawła Grządziela, ks. Tomasza Dzidę, Andrzeja Kralczyńskiego, ks. Józefa Strączka...
Klaudia Pająk
Dzielna 9-latka, która przez 4,5 roku walczyła ze złośliwym nowotworem. Przeszła leczenie w kilku polskich szpitalach specjalistycznych, była też leczona w Niemczech.
Klaudusia zmarła dziś rano...
Urszula Rogólska /Foto Gość
W ponoszeniu kosztownych terapii przez tych kilka lat wspierały rodziców inicjatywy podejmowane przez wiele osób i środowisk skupionych wokół rodziny, m.in. Fundacji Krzyż Dziecka, wspierającej zbiórki pieniędzy na leczenie Klaudii, a także parafii, w których odbywały się kwesty na bardzo wysokie koszty leczenia w Niemczech, liczone w setkach tysięcy euro. W ostatnim czasie rodzice Klaudii pokrywali je też z kredytów.
Niestety, mimo wykorzystania wielu rodzajów terapii, choroba wróciła. Kolejne leczenie, podjęte w klinice w Zabrzu, a potem w Niemczech, nie przyniosło oczekiwanego powrotu do zdrowia. W sobotę 5 marca 2016 r. Klaudia odeszła do Pana.
We wtorek 8 marca przy jej trumnie w kaplicy przedpogrzebowej odmówili Różaniec i pożegnali ją najbliżsi. Cała w bieli, w białej trumnie, z różańcem z białych koralików w dłoniach, Klaudusia wyruszyła w swoją ostatnią drogę do kościoła. Ze łzami w oczach szli za nią rodzice: Iza i Jacek, rodzina i cały tłum dorosłych oraz dzieci. Przed trumną szli zasmuceni duszpasterze. Stąd ruszył kondukt, w którym przeniesiono trumnę do kościoła parafialnego. Szpaler utworzyli uczniowie pisarzowickich szkół. Rówieśnicy z klas trzecich przyszli pożegnać koleżankę z białymi różami...
- W zeszłym roku Klaudia przygotowywała się do wielkiego wydarzenia. Towarzyszyłem jej w tym - wspominał podczas pogrzebu ks. Ireneusz Rojczyk. - Pamiętam, z jakim wielkim zapałem pragnęła się przygotować do spotkania z Panem Jezusem. W maju 2015 roku po raz pierwszy przyjęła Go do swojego serca. Teraz Klaudia jest już z Jezusem w niebie, na wiecznej uczcie. Zapamiętałem ją jako cichą, skromną, trochę nieśmiałą, pełną pokory, ale również szlachetną, z dyskretnym uśmiechem i rumieńcem Bożych cnót.
Nie zdążyła zrealizować swoich pięknych marzeń, jak choćby tego, że zostanie baletnicą. Żyła zbyt krótko. Zdążyła za to obudzić wiele dobrych uczuć w ludzkich sercach. Potrafiła sprawić, że tysiące ludzi chciało nieść pomoc, pokochało pomaganie, stało się wrażliwymi na los drugiego człowieka. Jej serce wprawdzie przestało bić, ale dzięki niej tylu ludzi nauczyło się iść w stronę dobra, odpowiadać na Boże wezwanie do miłości i miłosierdzia.