Robert i Darek pobiegli z Czechowic-Dziedzic na Jasną Górę. Trasę, która pieszym pielgrzymom zajmuje pięć dni, pokonali w 27 godzin.
10000 kilokalorii
Wszystko wcześniej zaplanowali. Najpierw krótkie postoje z nawadnianiem i odżywianiem co dziesięć kilometrów, później co pięć. Zapasy jedzenia, picia i ubrania.
- Podczas biegu „zużyłem” sześć koszulek, trzy bluzy, trzy pary spodni, trzy komplety bielizny i cztery czapki, raz zmieniałem buty − wylicza Robert. - Wypiłem prawie siedem litrów napojów, zjadłem dziesięć batonów, jedną czekoladę, dwie bułki z żółtym serem i jajecznicę oraz kilka żeli dla biegaczy.
- Aplikacje telefoniczne dla biegaczy obliczyły, że podczas pielgrzymki każdy z nas spalił około dziesięć tysięcy kilokalorii - mówi Dariusz. - Smartfony bardzo nam się przydały. Wcześniej wgraliśmy w nie trasę naszego biegu, więc nie było po drodze żadnego błądzenia. Wiedzieliśmy też dokładnie, na jakim etapie biegu jesteśmy i ile drogi jeszcze przed nami.
Biegacze mieli zaplecze. W pielgrzymce towarzyszył im Szymon w mikrobusie. Tutaj była przebieralnia, miejsce doładowania baterii telefonicznych, spiżarnia, kuchnia a nawet sypialnia.
- W sobotę nad ranem dopadła nas taka ulewa, że musieliśmy ją przeczekać w samochodzie. W części bagażowej rozłożyliśmy materac i udało nam się nawet urwać godzinna drzemkę - opowiada Darek. - Deszcz, nie deszcz, trzeba było ruszać dalej. I w momencie, kiedy otworzyliśmy drzwi samochodu, deszcz po prostu... ustał. W nagrodę ranek przywitał nas tęczą, rozciągającą się nad tą częścią horyzontu, za którą oczekiwaliśmy pojawienia się Jasnogórskiej wieży.
Zadbali też o bezpieczeństwo. Większą część trasy przebiegli w kamizelkach odblaskowych, używając latarek czołowych. Zresztą ruch w nocy z soboty na niedzielę zamiera, a tę część trasy, która wiodła przez miejscowości Górnego Śląska, udało się w większości pokonać korzystając z chodników.