Dla Ojca nie jest ważne ile syn zmarnował. - Ważne jest to, żeby człowiek wrócił i usłyszał radosne słowa: „Dobrze, że wróciłeś!” - mówił bp Roman Pindel podczas peregrynacji Znaków Miłosierdzia w ustrońskiej parafii św. Brata Alberta.
Beskidzcy kominiarze, którzy w ustrońskiej parafii św. Brata Alberta znaleźli opiekę duszpasterską, swoją postawą przekonywali 8 października br. wszystkich próbujących łapać się za guziki na ich widok, że tylko „w Miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”. To właśnie kominiarze, razem ze strażakami, wnosili peregrynujący obraz Pana Jezusa Miłosiernego do miejscowego kościoła Chrystusa Króla.
Nawa Miłosierdzia Bożego lub nawa św. Brata Alberta - tak nazywana jest lewa część kościoła na Zawodziu. Kościół stoi tuż obok pobliskich obiektów sanatoryjnych. To tutaj znajduje się kaplica dedykowana patronowi parafii - opiekunowi nędzarzy i bezdomnych - jak i ołtarz, w którym umieszczono kopię obrazu Jezusa Miłosiernego z Łagiewnik. I to właśnie tutaj przyjeżdżają kuracjusze, aby odzyskać siły fizyczne, a dzięki obecności żywego Boga w sakramentach, zyskują też uzdrowienie ducha.
Na Zawodziu nie zabrakło delegacji kominiarzy, którzy tu znajdują opiekę duszpasterską
Urszula Rogólska /Foto Gość
Radujemy się!
W czwartkowe popołudnie 8 października, razem z biskupem Romanem Pindlem wierni parafii i ich proboszcz ks. Tadeusz Serwotka, a także strażacy, kominiarze, kuracjusze i duszpasterze dekanatu wiślańskiego, czekali na przyjazd peregrynujących Znaków Miłosierdzia. Przybyły tu z dominikańskiej parafii w Hermanicach tuż przed 17.00.
Za wnoszącymi obraz, w procesji do kościoła szły delegacje przedstawicieli wszystkich pokoleń parafii, niosąc relikwie św. Faustyny i św. Jana Pawła II
- Przychodzisz do nas w Znakach Bożego Miłosierdzia - witał Miłosiernego Jezusa ksiądz proboszcz. - We wspólnocie Kościoła, w łączności z ojcem świętym Franciszkiem, obecnym z nami księdzem biskupem Romanem i kapłanami; rodzinami, różnymi grupami zawodowymi, bezrobotnymi, parafianami, kuracjuszami, gośćmi - wszyscy radujemy się Bożą obecnością wśród nas.
Ksiądz proboszcz wspomniał, że do tego dnia parafianie przygotowywali się bezpośrednio poprzez rekolekcje, które tu głosił ks. Piotr Hoffmann, diecezjalny koordynator Światowych Dni Młodzieży.
Obraz Jezusa Miłosiernego wprowadzili strażacy i kominiarze
Urszula Rogólska /Foto Gość
Życie podzielił
W homilii ksiądz biskup nawiązał do słów przeczytanej Ewangelii o Miłosiernym Ojcu i dwóch synach. Przytoczył współczesną historię o ojcu i synu, który chcąc rozkręcić własny biznes, poprosił majętnego ojca o pożyczkę. Ojciec odmówił. Wywiązała się kłótnia, syn opuścił rodzinny dom. Próba własnej działalności, a także stworzenie rodziny - zakończyły się fiaskiem. Syn wrócił do rodzinnego miasta i zamieszkał u przyjaciół, żyjąc z zapomogi. Ludzie zaczęli mówić krytycznie o ojcu, który żył niedaleko, w pięknym domu. Pod wpływem ludzkich opinii, przygotował w suterenie mieszkanie z osobnym wejściem, ściśle oddzielonym od domu i pozwolił tam mieszkać synowi.
- Zupełnie inaczej wygląda odejście i powrót syna w przypowieści Jezusa - mówił bp Roman Pindel. - Ojciec, który ma dużą posiadłość, słyszy od młodszego syna zuchwałe słowa: „Podziel ten majątek, który masz w taki sposób, jak byłby ten podział dokonany, gdybyś umarł”.