Podczas 6. Jarmarku Pasterskiego w Koniakowie baca Piotr Kohut wspominał 10-lecie istnienia swojej bacówki - i uroczyście otwierał gazdówkę z żywymi zwierzętami oraz wystawę pasterską. Tak ruszyło Pasterskie Centrum.
Centrum Pasterskie otwarte!
- Centrum nie musieliśmy jakoś szczególnie wymyślać. Ono jest prostym wynikiem obserwacji tego, co działo się wokół bacówki - tłumaczy Piotr Kohut ideę tego nowatorskiego pomysłu. - Ludzie przyjeżdżali kupować sery, ale chcieli przy tym zobaczyć z bliska te zwierzęta, które znali jedynie z internetu. A owce pasły się hen, na hali. Ciężko było do dużego stada ich doprowadzić. A i turyści, którzy tam docierali, raczej w pracy nie pomagali, więc chcieliśmy urządzić taką pokazową ekspozycję. Są tu owce: po jednej ze wszystkich 10 hodowanych w Karpatach odmian. Jest też kózka karpacka i polska krowa z cielakiem.
Nie ukrywa, że był też impuls prozaiczny. W ogródku zabaw dla dzieci przy bacówce wciąż było pełno maluchów. Przyjeżdżały całe grupy turystów autokarami. - No i widzieliśmy, że brakuje... toalet. Więc kiedy okazało się, że musimy zbudować nową owczarnię, postanowiliśmy w starych zabudowaniach przy bacówce urządzić pokazową zagrodę i toalety - wyjaśnia.
Potem przyszła myśl, żeby deski z rozebranych starych stodół na nowo wykorzystać i nad zagrodami dla zwierząt powstała drewniana nadbudówka, a w niej obszerna sala, w której można zobaczyć z bliska pasterskie narzędzia pracy: laski, dzwonki dla owiec, naczynia, kotły, a także skóry, wełnę i urządzenia do jej kremplowania, przędzenia, zwijania, a także gotowe wełniane poduszki, owcze skóry. Obok prezentowana jest interesująca wystawa edukacyjna na temat pasterstwa. To miejsce, w którym można będzie swobodnie przyjąć grupę na prelekcję o pasterstwie, pokaz przeróbki wełny czy warsztaty, a także pokazy wyrobu serów i ich degustację.
To nie skansen!
Dla owiec Piotra Kohuta powstaje nowa owczarnia na Fibaczce, u podnóża Ochodzitej. A w dawnej owczarni są dziś tylko pokazowe owce i wystawa.
- Są tu także historyczne przedmioty, ale nie jest naszym zamiarem tworzenie muzeum pasterskiego, ale raczej pokazanie z bliska, czym się dzisiaj pasterze posługują. Zależy nam na tym, żeby pokazywali się tu też ludzie, którzy dzisiaj potrafią to wszystko robić, którzy tworzą tę kulturę pasterską dzisiaj. Oczywiście to wszystko jest otwarte dla odwiedzających bacówkę i nie ma tu żadnych biletów wstępu - dodaje Piotr Kohut.
- Jest tu wiele starych elementów, ale są i nowe materiały. Chcemy to łączyć: pokazać przeszłość, z którą idziemy ku przyszłości. Tu widać rękę naszych miejscowych cieśli i budowniczych i chcemy być też otwarci na potrzeby odwiedzających nas gości - tłumaczy Maria Kohut. Tu każdy może dotknąć wełny owczej na każdym etapie jej przetwarzania, samodzielnie spróbować, jak się to robi.
Do odwiedzin w Centrum Pasterskim zachęca Józef Michałek
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Myślę, że to będzie atrakcją dla wszystkich odwiedzających - uważa Edward Krysta ze Związku Podhalan, koordynujący budowę Centrum, a dziś z dumą patrzący na dzieło, które współtworzył.
- To świetny przykład, jak dostosować się do współczesnych warunków, opierając się przy tym na tradycyjnej kulturze - chwali pomysł Marian Sporek - gazda z Soblówki, czołowy hodowca owiec i kóz na Żywiecczyźnie, który na otwarcie Centrum przyjechał z żoną Bogusławą. - Jeśli połączy się wypas, produkcję sera, mięsa, wełny, z produktem turystycznym, regionalnymi imprezami, prezentacjami artystycznymi, to naprawdę jest mocny fundament.
Stare tu znakomicie połączyło się z nowym. Na otwarciu stare pieśni i tańce zaprezentowała młodzież z zespołu "Koniaków", a cała rodzina Kohutów, z córkami Zosią i Zuzią oraz małym Pawełkiem, w tradycyjnych strojach podejmowała gości. Symboliczne było też otwarcie Centrum, kiedy wraz z Piotrem Kohutem zasłonę nad wejściem zerwały wraz z nim wszystkie obecne dzieci. - To też wyraz naszego zakorzenienia w tradycji, w której najważniejsza jest rodzina. Przecież to wszystko, co robimy, jest naszą pracą dla nich: także ten świat wartości to jest to, co chcemy im przekazać jako rodzice - tłumaczą Kohutowie.