Przywoziła gromady polskich dzieci z Mołdawii do Pogórza. Organizację ich pobytu wspierały czasem inne parafie, a ona dziękowała zawsze tak samo: modlitwą i koncertem – z niezapomnianym „Ave Maria” na flecie.
Była Polką urodzoną w Mołdawii. Z zawodu muzyk, po latach spędzonych we Lwowie na emeryturę wróciła do rodzinnego Kiszyniowa. Wtedy, mając 70 lat (!), rozpoczęła bodaj najbardziej aktywną część swojego życia, troszcząc się o najsłabszych. – Kiedy rozejrzałam się wokół i zobaczyłam, ile jest biedy, w jakiej sytuacji znajduje się większość rodzin i dzieci, pomyślałam, że to może taka właśnie jest wola Boża: żebym tu była i pomagała – mówiła. Wówczas po raz pierwszy z grupą polskich dzieci dotarła do Polski. Przyjechała na zaproszenie ks. Ignacego Czadera. I odtąd przyjeżdżała już co roku z kolejnymi dziećmi, pokonując wytrwale niezliczone przeszkody. Właśnie miała przyjechać po raz dwudziesty. – Swoje 90. urodziny chciała świętować u nas, w Pogórzu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.