- Pan, do którego poszliśmy, najpierw się wzbraniał, że to kłopot, że szkoda zachodu. Ale się nie poddaliśmy. Wciągnęliśmy podarowaną kanapę... przez balkon! - opowiadają Mateusz Haczek i Michał Potoczny.
Na te dwa dni - 13 i 14 grudnia - wolontariusze, darczyńcy i rodziny potrzebujące pomocy czekali od kilku miesięcy - trwa finał Szlachetnej Paczki. Do magazynów poszczególnych rejonów w całej Polsce trafiają darczyńcy, którzy z paczkowej bazy internetowej wybrali rodziny i postanowili przygotować prezenty ich marzeń. Wolontariusze przyjmują paczki - a najczęściej składają się one z kilkunastu wielkich pudeł! - i dbają o to, by trafiły w komplecie do odpowiedniej rodziny.
W Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w Bielsku-Białej znajduje się magazyn dwóch bielskich rejonów Paczki - Bielsko-Biała Wschód i Zachód. Krząta się tu ponad 50 wolontariuszy, których liderkami są Justyna Kupnicka i Sylwia Smolorz, a także wspomagający ich wolontariusze Akademii Przyszłości z bielską koordynatorką Magdaleną Szendzielorz-Sadlik. Raz po raz wolontariusze pakują do samochodów paczki i wyjeżdżają do rodzin. Wracają wzruszeni, uśmiechnięci i nie kończą się ich relacje o tym, jak było.
Dwie rodziny spośród pięciu, które odwiedził wolontariusz Zygmunt Loter, zostały zakwalifikowane do projektu. - Nie przypuszczałem, że tak szybko znajdą się dla nich darczyńcy - opowiada. - Mam wrażenie, że ludzie czekają, aż opublikujemy w internecie bazę, bo już po kilku godzinach, a najdalej dniach każda rodzina ma swojego darczyńcę. Właśnie wróciłem od jednej z moich rodzin. Emocje ogromne! Najbardziej utkwił mi w pamięci widok dzieci, które zamiast bawić się zabawkami, których też było bardzo dużo, biegały z butami, kurtkami, kombinezonami i cieszyły się, jakby dostały największy skarb.
Paweł Januła opowiada o wizycie u dwóch z trzech rodzin, które dzięki niemu trafiły do bazy. - Byłem u takiej rodziny, w której brakowało podstawowych produktów - jedzenia, środków czystości. W paczce były, oprócz tego, też ubranka dla dzieci. Nie pamiętam, kiedy w oczach ludzi widziałem tyle radości z takich darów...
To dodaje energii na cały rok
- Chłopczyk z jednej z naszych rodzin - miał chyba z 10 lat - wyciągnął z paczki kakao. Nie wiedziałyśmy, że pudełko kakao może być tak wyczekiwanym prezentem - opowiadają Kasia Barutowicz i Kasia Odrzywolska, które poznały się i zaprzyjaźniły właśnie w ekipie wolontariuszy. - Taka chwila dodaje energii na cały rok i na pewno będziemy chciały do Paczki wrócić znowu. Tu widać, ile dobra jest w ludziach.
Dziewczyny wspominają, jak przed rokiem szukały rodzin do projektu i odwiedziły dom, w których niedostatek i potrzeby były tak wielkie, że obawiały się, czy znajdzie się dla nich darczyńca. Znalazł się... w godzinę po ukazaniu się opisu tej rodziny w bazie. - Wiemy, że nie kończy się na paczce. Jeden z darczyńców zaprosił starszą panią, dla której przygotował paczkę, by spędziła święta z jego rodziną - mówią dziewczyny. - To przywraca wiarę w ludzi...
Kanapa przez balkon
Michał Potoczny i Mateusz Haczek to bohaterowie pierwszego dnia finału - uznania dla nich nie kryją inni wolontariusze. Nie dość, że chłopaki wnoszą najcięższe paczki na wysokie piętra bielskich bloków, to jeszcze im przypadło w udziale wniesienie kanapy - prezent jednego z darczyńców dla starszego pana. Mebel nie mieścił się w drzwiach, więc chłopaki wnieśli go... przez balkon. - Nie pamiętam, kiedy czułem większą euforię i satysfakcję - śmieje się Michał.
Jeden przez drugiego mówią o wielkiej hojności darczyńców - o podarowanych kuchenkach gazowych, dogrywaniu wizyty monterów, o tym, że w paczkach zawsze jest więcej niż potrzebowała rodzina z projektu... - Byliśmy u starszej pani. Wnieśliśmy ciężkie paczki z żywnością. W jednej było sporo słodyczy - opowiada Mateusz. - Pani była tak wzruszona, że tę paczkę ze słodyczami chciała nam dać od siebie.