- Macie serce...? - żeby się upewnić, ks. Krzysztof Moskal złapał za telefon. Odebrała Dorota Ciuruś, której mąż siedział za kierownicą auta wiozącego na pace „Jakuba”. - Tak księże, mamy - odparła, tłumiąc śmiech.
Razem z ks. Moskalem uroczystą Mszę św. koncelebrowali ks. prałat Józef Śliż, rodak z Simoradza, emerytowany proboszcz w Wapienicy, który jeszcze jako dziecko słyszał dźwięk „Jakuba” z kościelnej wieży, dziekan skoczowski ks. Ignacy Czader i ks. Stanisław Pindel, poprzedni proboszcz w Simoradzu, dziś w Jaworzynce. Nie zabrakło samorządowców, rodzin Tadeusza Niewdany i Krzysztofa Błaszczaka oraz firmy rodzin Brannych i Ciurusiów, które zorganizowały i sfinansowały transport dzwonu z Niemiec.
- Podniosła to uroczystość i wzruszająca - mówił podczas Eucharystii ks. Moskal. - Po 72 latach wraca simoradzki dzwon do naszej parafii. Bardzo się cieszymy, że to nastąpiło. Dzisiaj wyjątkowy dzień, bo przeżywamy 96. rocznicę odzyskania niepodległości. Kto by z nas jeszcze niedawno pomyślał, że w dniu 11 listopada, będziemy przeżywać radość z powrotu „Jakuba” - dzwonu, który został zabrany przez nazistów na cele wojenne? Wiara nam podpowiada, że to sam św. Jakub czuwał nad losami tego dzwonu, który nosi jego imię i wizerunek. Możemy śmiało powiedzieć, że nasz patron gromadzi nas na tej uroczystości religijnej i patriotycznej. Ten dzwon poświęcony jego imieniu wydał tu pierwszy dźwięk, by nas wołać i przypominać o chrześcijańskich korzeniach naszej historii i naszej katolickiej tożsamości.
Przez ponad 70 lat głosił chwałę Bożą na niemieckiej ziemi. - Ale Jakub to pielgrzym i znowu chciał wrócić do domu - zaznaczył ks. Moskal. - I wybrał sobie ludzi: Tadeusza Niewdanę i Krzysztofa Błaszczaka, by rozpoczęli poszukiwanie dzwonu, wzmacniając ich wiarę i udzielając im światła i łaski w poszukiwaniach historycznych. Znać miejsce pobytu „Jakuba” - to było mało, trzeba było jeszcze zapału, by przekonać tych, którzy byli w jego posiadaniu, by mu pozwolili wrócić tam, gdzie było od początku jego miejsce. I oto św. Jakub, nauczyciel prawdy Bożej, pouczył parafian w Hameln, że w imię sprawiedliwości i uczciwości należy zwrócić to, co nie należy do nich. Uczył nas uczciwego dialogu i szacunku.
Serce
Ks. Moskal podkreślał, że dzwon, jak żadna inna rzecz sakralna, przemawia - głosi Boga i wzywa na spotkanie z Bogiem, ale też spotkanie z drugim człowiekiem. Dodał, że najistotniejszym elementem dzwonu jest serce. Bez niego dzwon jest bezużyteczny.
- W dniu, w którym podkreślamy wartość miłości do naszej ojczyzny, trzeba powiedzieć: prawdziwy patriota widzi drugiego w potrzebie, ma serce, które potrafi kochać. Dzwon i człowiek mają serce. Jeśli dzwon nie ma serca, staje się nieużyteczny. Jeżeli człowiek nie ma kochającego serca, również jest podobny do nieużytecznego dzwonu.
To właśnie dlatego ks. Moskal tak dopytywał Ciurusiów, czy na pewno zabrali serce dzwonu z Hameln...
- Towarzyszy mi dziś ogromna radość, wdzięczność, przywrócenie wiary w ludzi i pogłębienie mojej własnej wiary - mówił po uroczystości Krzysztof Błaszczak. - Byliśmy tylko narzędziami, które prowadził święty Jakub - prowadził prostą drogą, jak po laserze. W mojej rodzinie przeżywaliśmy w tym minionym roku i radości, i smutki. Pogrzeb, ale i narodziny wnuka. Mam syna Jakuba Piotra i wnuka Jakuba Franciszka. Wiem, że to św. Jakub wyprasza mi wszelkie łaski.
- O tym, że nasz dzwon ocalał, dowiedzieliśmy się podczas 50. czuwania jakubowego - mówi Tadeusz Niewdana. - Opatrzność kierowała jego losami. Co więcej... kiedy w 1948 roku odlano nowy dzwon, nie umocowano go na starym stanowisku, choć tak byłoby wygodniej. Stare czekało na „Jakuba”...