- Macie serce...? - żeby się upewnić, ks. Krzysztof Moskal złapał za telefon. Odebrała Dorota Ciuruś, której mąż siedział za kierownicą auta wiozącego na pace „Jakuba”. - Tak księże, mamy - odparła, tłumiąc śmiech.
- Zabrzmiało trochę jak w powieści kryminalnej, ale w kwietniu zeszłego roku tak też trochę się czuliśmy - jak Sherlock Holmes i dr Watson. Pomyśleliśmy, że oto właśnie rozwiązujemy zagadkę historyczno-kryminalną - uśmiechają się Tadeusz Niewdana i Krzysztof Błaszczak z Simoradza na Śląsku Cieszyńskim, emeryci, pasjonaci historii.
- Wstyd powiedzieć, ale poszedłem na papieroska, a przy okazji chciałem spalić stare gazety - mówi Tadeusz Niewdana, członek simoradzkiego Bractwa Jakubowego. - Były wśród nich te z 2010 roku z czasu tragedii smoleńskiej. Przeglądałem i... natrafiłem na artykuł o pani Walerii Owczarz i o tym, jak dzięki jej staraniom parafia w Bestwinie koło Bielska odzyskała swój wspaniały dzwon „Król Chwały” z 1504 roku. Coś mi świtało o naszym starym simoradzkim dzwonie, że w czasie II wojny hitlerowcy wywieźli go stąd, żeby przetopić na działa i łuski do pocisków. Zadzwoniłem do mojego najlepszego kolegi Krzyśka Błaszczaka. I się zaczęło.
Wyprawa do Katowic
Niemal nazajutrz pasjonaci mieli już szeroką wiedzę na temat dzwonu z Bestwiny. Zadzwonili do Walerii Owczarz i z jej ogromnym wsparciem (- Naprawdę - wspierała nas żarliwą modlitwą i swoją wiedzą cały czas - mówią), zaczęli mrówczą pracę z literaturą. W Bibliotece Śląskiej w Katowicach trafili na opasłe dzieło „Leihglocken. Dzwony z obszaru Polski w granicach po 1945 roku, przechowywane na terenie Niemiec”.
- To praca doktorska Marcelego Tureczki, wydana w 2011 roku przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nikt z niej nie korzystał od tego czasu! Jeszcze kartki miała posklejane i pachniała świeżością prosto z drukarni - śmieje się Krzysztof Błaszczak.
Dr Marceli Tureczek zbadał los ok. 2 tys. dzwonów kościelnych w Polsce. W czasie II wojny światowej Niemcy zrabowali z naszego kraju w sumie ok. 120 tys. dzwonów, które miały zostać przetopione na cele wojenne. Dzielili dzwony na 4 kategorie - od A do D. Najcenniejsze, w grupie C i D, miały zakładaną szczegółową dokumentację co do ich wyglądu, miejsca pochodzenia i przechowywania.
Po zakończeniu II wojny światowej, kiedy Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów, Amerykanie podobno doradzili, by nie odsyłać dzwonów do Polski, bo nic dobrego z tego nie będzie. I tak w latach 50. XX wieku większość z nich znalazła się w niemieckich parafiach.