Miał za sobą 50 lat kapłaństwa. Przez 29 lat pracował jako proboszcz w Hecznarowicach.
Odszedł dobry pasterz
- Był naprawdę dobrym, gorliwym pasterzem - nie ma wątpliwości ks. prał. Michał Boguta, dziekan wilamowicki, z którym przez lata śp. ks. prał. Fudala współpracował jako wicedziekan. - Troszczył się o parafię także pod względem materialnym: pięknie odnowił kościół, zbudował salki katechetyczne, a ostatnim większym dziełem była nowa elewacja świątyni na 100-lecie parafii w 2011 r. To trzeba widzieć w kontekście jego osobistego cierpienia i poważnej choroby, którą przeszedł w 1987 r. Można powiedzieć, że po wylewie i ciężkiej operacji cudem powrócił do aktywności duszpasterskiej. A nie była to przeciętna aktywność, bo był niezwykle gorliwym kapłanem. Niemal do końca głosił rekolekcje w parafiach, a inni duszpasterze chętnie zapraszali go na rekolekcje, bo mówił w taki sposób, ze trafiał do sumień. Był bardzo dobrym kaznodzieją i katechetą, organizował spotkania parafialne dla młodzieży, odwiedzał chorych. Stan zdrowia sprawił, że przeszedł na emeryturę, ale nadal pozostawał sercem wśród swoich parafian - i razem z nimi na parafialnym cmentarzu, wraz z wcześniejszymi proboszczami z Hecznarowic, będzie oczekiwał na Sąd Ostateczny.
O tym, jak mocno zapisał się w sercach parafian najlepiej świadczył uroczystości, jakie odbyły się w Hecznarowicach z okazji 50-lecia święceń kapłańskich śp. ks. prał. Fudali. - Połączyliśmy je z parafialnym odpustem ku czci św. Urbana. To były wzruszający widok, kiedy prawdziwe tłumy ustawiły się najpierw w kolejce do złożenia życzeń, które przyjmował ponad pół godziny, a potem wierni z orkiestrą odprowadzali go na plebanię. Tego samego dnia poświęcił także nową plebanię, która powstała w budynku wzniesionym przez niego wcześniej jako dom katechetyczny - mówi ks. Aleksander Smarduch, obecny duszpasterz w hecznarowickiej parafii.
Jak dodaje, parafianie bardzo przeżywali też ostatni okres jego życia, kiedy chorował i cztery miesiące spędził w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej. - Codziennie w Hecznarowicach zbierała sie grupa parafian, która przed Mszą świętą odmawiała Koronkę do Bożego Miłosierdzia w jego intencji. Parafianie zamawiali Msze Święte, odwiedzali go - i do końca towarzyszyli mu w chorobie i cierpieniu - dodaje ks. Smarduch.
Byłeś naszym przewodnikiem!
Z bólem, żalem, ale i wdzięcznością żegnali byłego proboszcza parafianie. Za naukę nadziei, pokory i wpajanie wiary dziękowały dzieci, zapewniając: - Pragniemy wcielać w życie twoje nauki - zapewniała przedstawicielka najmłodszych parafian.
Dziękczynienie za całą pracę dla ich wspólnoty wyrazili ministranci. - Dziękujemy za wielką lekcję cierpliwości i pokory wobec cierpienia. Zawsze nas wspierałeś, pokazywałeś nam, jak należy się modlić przy ołtarzu Pana. Dziękujemy ci za to, że przyczyniłeś się do tego, że jest tylu młodych chłopców, którzy służą przy ołtarzu - mówił reprezentant ministrantów i lektorów.
Wspominając listopadowy dzień sprzed 30 lat, kiedy ks. Jan Fudala przybył do parafii, przedstawiciele dorosłych parafian dziękowali za wielkie dobro, jakiego doświadczyli od tamtego czasu. - Byłeś dla nas jak ojciec i przewodnik. To była trudna praca, ale i owocna. To dzięki tobie i twojej posłudze wyświęconych zostało pięciu nowych kapłanów, a szósty jest w drodze do kapłaństwa. Byłeś cenionym kaznodzieją, mówiłeś nam o Bożej miłości. Swoim pięknym i mądrym słowem trafiałeś do młodzieży i do starszych. Zawsze pierwszy w kościele i w konfesjonale, z wielkim oddaniem i niesamowitym skupieniem celebrowałeś każdą Mszę św., a swoja postawą przyciągałeś do służby Bogu - mówili.