Wnuk powstańców śląskich zbudował papieżowi pomnik.
Ma być nie tylko pamiątką osobistych doświadczeń. Dla tych, którzy ruszają w góry, ma być miejscem modlitwy o bezpieczny powrót.
- Góry są jak kopalnia - mówi Jerzy Stolorz ze Szczyrku. - Zawsze jest to pragnienie, by liczba tych, co wyruszają na zmianę w kopalni czy na szlak w górach, zgadzała się z liczbą powracających.
Jerzy Stolorz jest w tej sprawie autorytetem. 41 lat przepracował w kopalni. Zwiedził świat. Kiedy po przejściu na emeryturę osiadł w Szczyrku i zabrał się za prowadzenie hotelu, zaczął od sprawienia wizerunku Matki Boskiej Góralskiej do reprezentacyjnej sali.
Matka Boża Góralska opiekuje się hotelowymi gośćmi. KS. JMP /GN - Niemal w każdym schronisku, na całym świecie, są kapliczki, przy których ludzie modlą się przed wyruszeniem na szlak - mówi pokazując na Madonnę w góralskim stroju i Dzieciątkiem y kapeluszem na głowie.
Dziwiło go, że w Polsce, tak religijnym kraju, ten zwyczaj niemal nie istnieje. Ikonę na dębowej desce namalowała Irena Aksamit ze Szczawnicy.
Od 100 lat strome zbocze przy drodze do Biłej - dziś ulicy Górskiej w Szczyrku - porastają amerykańskie sosny, daglezje. Wśród najokazalszych Jerzy Stolorz zbudował grotę z figurą Matki Bożej.
Półtorametrowy monument wyrzeźbił w granicie Grzegorz Matysik. Grota ma wyjątkowy kształt. Przypomina dziób łodzi, wytrwale prącej naprzód, na przekór stromiźnie zbocza.
Kilka tygodni temu tuż obok stanęło popiersie św. Jana Pawła II. Naturalnej wielkości postać Ojca Świętego wyrzeźbił artysta ze Szczyrku Michał Pawlik.
Osadzona na granitowym postumencie sylwetka papieża zdaje się wyrastać z ziemi, ze wzniesienia, na które kamienie trzeba było wynieść po stromiźnie we własnych rękach. Papież uśmiech się i w geście pozdrowienia rozkłada ręce.
- To jedyny święty, któremu miałem okazję uścisnąć dłoń - tłumaczy Jerzy Stolorz. - I to nie jeden raz.
Po raz pierwszy spotkali się w Obidowej. To było 6 czerwca 1962 roku. Jechali z kolegami na motocyklach do Zakopanego. I nagle - na początku czerwca - na drodze zaskoczyła ich śnieżyca.
Stanęli w tej Obidowej, żeby ją przeczekać w cieniu kościoła. I tu natknęli się na biskupa krakowskiego. Porozmawiali chwilę i uścisnęli sobie dłonie na pożegnanie.