„Chrzciny” bielskiej obwodnicy będą nieco spóźnione.
Trochę się cieszę, że JP II będzie miał swoją aleję w Bielsku-Białej. „Trochę”. A dlaczego nie „bardzo”? Malkontent się we mnie odzywa. Malkontenctwo, to straszenie przykry stan. Jak upał, przed którym nie sposób uciec. Gdyby malkontent widział Pana Jezusa, jak kroczy po wodzie, zapewne rzuciłby z kwaśną miną:
- Phi, też mi Mesjasz, a nawet pływać nie umie...
Malkontent odzywa się we mnie ostatnio najgłośniej w kontekście pomysłu, by północno-wschodnią obwodnicę Bielska-Białej nazwać imieniem św. Jana Pawła II. Droga jest zacna, potrzebna, wygodna. I sam jestem gotów pierwszy rzucić kamieniem w tego, kto to udogodnienie będzie krytykował. Uważam, że stanowi ono świadectwo mądrości, gospodarności i troski ludzi, którzy są jego autorami. A - o ile mi wiadomo - w pierwszym rzędzie słowa uznania należą się tutaj władzom Bielska-Białej.
Drogę oddano do użytku dwa i pół roku temu. Zdaje się, że nawet trochę przed terminem. Podczas uroczystości nie było przecinania wstęgi, za to był nie do końca sławnej pamięci minister Grabarczyk. Otwarcie miało charakter poniekąd religijny - byli duchowni - i ekumeniczny - bo byli duchowni katoliccy i ewangeliccy. I tutaj chyba ma swoje źródło niepokojące pytanie: dlaczego? Dlaczego wówczas, od razu, nie nadano drodze imienia Jana Pawła II? Przecież od lat wiadomo było, że droga się buduje i że jakoś trzeba ją będzie „ochrzcić”. I skoro był czas, by przygotować i przeprowadzić tak ogromną inwestycję, dlaczego nie znalazł się czas, by postawić kropkę nad „i” i narodziny traktu nie połączyć z oznaczeniem patronatu?
Szukam odpowiedzi. Może ktoś przeoczył sprawę? To byłoby nieprofesjonalne.
Może obawiano się, że przedsięwzięcie nie będzie ekumeniczne? Nie, no proszę, przecież nie gdzieś indziej, tylko właśnie w naszej diecezji Jan Paweł II spotkał się wiernymi Kościoła Ewangelicko-Augsbuskiego. Może przy tym nie buchały płomienie, ale na pewno pozytywnie iskrzyło. Nawet myślę, że byłoby to ciekawe podsumowanie ekumenicznego pokoju i współpracy w lokalnym wymiarze.
Może czekano na kanonizację? Tak, to możliwy i historycznie uzasadniony argument. Tym bardziej, że o kanonizacji Jana Pawła II mówiło się od dawna i to właśnie w takim duchu: może to już, może teraz, w tym miesiącu, w tym roku? Ale to trochę tak, jakby rodzice czekali z chrztem dziecka do momentu, aż osiągną na przykład dziesięciolecie małżeństwa. Czyli: co ma piernik do wiatraka?
Gdyby imię św. Jana Pawła II nadano obwodnicy tuż po kanonizacji, nazajutrz, tydzień później, albo na przykład 22 maja, w dniu rocznicy pobytu papieża w Bielsku-Białej - jeszcze bym to zrozumiał. Ale dlaczego sprawę podnosi się właśnie teraz?
Aż strach pomyśleć, co mi upał podpowiada. Że zbliżają się wybory. Przepraszam: czy użyłem słowa wybory? To nieprawdopodobne. Przecież nikt chyba nie zechciałby używać tak szczytnego przedsięwzięcia do jakiejś kampanii. Stąd mój apel. A apeluję najpierw do samego siebie, następnie do Państwa Czytelników: miejmy nadzieję, że cała sprawa nie ma nic wspólnego z polityką, choćby lokalną.
Przeczytaj także artykuł na ten temat: "Papieska obwodnica".