Bp Roman Pindel w pierwszym liście pasterskim mobilizuje diecezjan: zaangażowanych w Kościół - do dawania świadectwa wiary, niepraktykujących, by zrozumieli Syna Bożego.
Wierzę w Syna Bożego
W długiej historii Izraela pojawił się prorok wyjątkowy: Jan, syn Zachariasza. Bóg posłał go w najważniejszym momencie dziejów po to, by wskazał, że oczekiwany Mesjasz już przyszedł w osobie Jezusa z Nazaretu. Wśród tłumów przychodzących do Jana miał on rozpoznać Mesjasza po tym, że zobaczy Ducha Świętego, który będzie zstępował z nieba jak gołębica. Gdy więc Jan ujrzał Ducha zstępującego z nieba i spoczywającego na Jezusie, wskazał na Niego i wyznał wobec tłumów: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J 1, 29). Swoje świadectwo wiary Jan potwierdził życiem żarliwego proroka, a przypieczętował ostatecznie śmiercią w więzieniu Heroda Antypasa.
Jan Chrzciciel przybliża nam to, w jaki sposób rozumieć hasło tego roku: wierzę w Syna Bożego. Podstawą wiary jest Słowo Boże, które jednoznacznie wskazuje, że Jezus jest Synem Bożym. Jak niegdyś Jan tak i dziś takie wyznanie składa ten, kto sam uwierzył Pismu i ma odwagę wypowiedzieć, że Jezus jest pełnym mocy Synem Bożym. Wierzę w Syna Bożego oznacza, że wyznaję, iż prawdziwy Bóg stał człowiekiem, aby móc złożyć ofiarę za moje grzechy; że umarł na krzyżu, by mnie pojednać z Bogiem; że zmartwychwstał, by dla proklamowania swojego zwycięstwa nad grzechem, śmiercią i szatanem. Wierzę w Syna Bożego oznacza także, że wyznaję z wiarą prawdę o Kościele, założonym przez Jezusa, złożonym z ludzi świętych, nawracających się i grzeszników – o Kościele, który pozostaje Oblubienicą Chrystusa oraz filarem i podporą prawdy w świecie (por. 1Tm 3, 15).
Dlatego wszystkich, którzy wierzą, zachęcam do dawania świadectwa, że Jezus jest pełnym mocy Synem Bożym. Pragnę, by każdy z nas odkrył swoje niepowtarzalne powołanie i miejsce w Kościele. W ten sposób nasza wspólnota wierzących stanie się podobna do ciała, które żyje i rozwija się. Wtedy jedni przyczynią się do jej rozwoju przez głoszenie Ewangelii tym, którzy nie wierzą lub się zagubili, inni przez wspieranie potrzebujących, jeszcze inni – angażując się w kształtowanie życia społecznego. Wielu z Was podejmuje codzienną posługę miłosierdzia wobec potrzebujących w rodzinie czy w sąsiedztwie. Gdzie to możliwe, twórzmy grupy charytatywne w parafii. Szukajmy różnych form dawania siebie, swojego czasu, czy z tego, co posiadamy, dla Jezusa lub w imię Jezusa dla potrzebujących, czy dla jakiegoś dzieła w Kościele. Istnieją już różne formy wolontariatu w Kościele, w tym i misyjne, w których pełen zapału młody człowiek znajdzie swoje miejsce.
Zwracam się także do tych, którzy dystansują się od Kościoła, czy stają się jego sędziami. Nieważne, z jakiego powodu to czynią: czy to zgorszenia, czy grzechu konkretnego członka Kościoła, czy poczucia zawodu, czy usprawiedliwienia swojego życia. Uznając słabość i grzech ludzi Kościoła, oddajcie jednak sprawiedliwość Bogu: wyznajcie świętość Kościoła oraz jego wkład w dzieje zbawienia. Spróbujcie zrozumieć Syna Bożego, który nazywa Kościół swoją Oblubienicą. Choć po ludzku miałby wiele powodów do tego, by się jej wyrzec, czy ją opuścić, to jednak nie uczyni tego, bo przecież kiedyś wydał za nią samego siebie (Ef 5, 25) a teraz nieustannie pragnie, by była święta, powołując wciąż proroków wzywających do nawrócenia i ludzi prawdziwie świętych. Jeżeli tak wielkie jest miłosierdzie i cierpliwość Syna Bożego wobec Kościoła, jak mogę go sądzić, gdy sam jestem grzeszny i potrzebuję miłosierdzia?