Od Pasterki aż do 12 stycznia przez całe dni w żywej szopce przy sanktuarium św. Barbary w Strumieniu trwało kolędowanie. Przybywały rodziny z okolicy, goście z zagranicy, był też premier Jerzy Buzek.
- Właściwie to nie ma sposobu, żeby się doliczyć tak dokładnie tego, ilu nas było wokół żłóbka Pana Jezusa w tym miejscu - mówi ks. Stanisław Binda, który już drugi rok czuwał nad przygotowaniem żywej szopki. Jakieś szacunki możemy wiązać z liczbą rozdanych pamiątkowych obrazków, które otrzymują od dyżurujących w szopce goście, ale z drugiej strony wiadomo, że przychodzą całe grupy, które kolędują, a także sami strumienianie, którzy już pamiątkowych karteczek nie zabierają. Myślę, że w tym roku było to na pewno ponad 80 tysięcy osób.
Pomysł realizowany od kilku lat świetnie się sprawdza. Widok żywych zwierząt wokół Świętej Rodziny - tu figury podczas niedziel i świąt zastępują miejscowe rodziny - sprawia, że najmłodsi ciągnąc za ręce starszych przyciągają do kolędowania prawdziwe tłumy. Sława Strumieńskiego Betlejem rozeszła się już szeroko i goszczą tu dziesiątki tysięcy odwiedzających.
- Tak jest też w tym roku. Ludzi odwiedzających jest bardzo dużo. I są z całej Polski. Właśnie odjechali goście z Bydgoszczy. Przed chwilą rozmawiałem z małżeństwem z Gdańska, a wczoraj zachwycał się naszą szopką starszy pan z Anglii i nie mógł się nadziwić, że taką ładną szopkę mamy - mówi Wilhelm Spyra, jeden z dyżurujących opiekunów szopki.
- Jestem w tym roku na siódmym dyżurze i bardzo się cieszę, że mogę tu być - i że tylu ludzi odwiedza naszą szopkę. Najwięcej radości mają dzieci i przede wszystkim całymi rodzinami jakoś inaczej przeżywają to coroczne świętowanie Bożego Narodzenia i to, że Pan Jezus jest tu z nami - mówi Zbyszek Janiak.
- Wielką radością były w tym roku liczne rodziny z małymi dziećmi, które bardzo chętnie podejmowały się występowania w roli żywej Świętej Rodziny. W zeszłym roku były dwie, a - a teraz kilkanaście! I cieszyło przede wszystkim to, że ludzie przychodzili głównie dla wspólnego kolędowania. I nie poprzestawali na odwiedzinach żywej szopki, ale chcieli też wejść do sanktuarium na chwilę modlitwy - dodaje ks. Stanisław Binda. - Podobnie było z zespołami regionalnymi, których w tym roku pojawiło się sporo. Chętnie uczestniczyły w kolędowaniu, ale także w biblijnych przedstawieniach, jak choćby to, które tu miało miejsce przy okazji świętowania pokłonu Trzech Króli.