Bielszczanie - Agata i Piotr Barcikowie postanowili w niezwyczajny sposób uczcić swoją rocznicę ślubu. Przeszli Małopolską Drogę św. Jakuba z Sandomierza do Krakowa.
- W czerwcu obchodziliśmy niezwykle okrągłą - bo jedenastą - rocznicę ślubu. Uznaliśmy, że to będzie dobry pomysł... - z humorem mówi Piotr Barcik, mąż Agaty.
Najtrudniej było się rozstać z synem Dawidem. Na szczęście w Andrychowie mieszka stęskniona za wnukiem babcia.
Kupili przewodnik, który okazał się prawdziwą skarbnicą wiedzy o szlaku i mijanych na nim miejscowościach i... niedawno wrócili ze swojej rocznicowej, małżeńskiej wyprawy Małopolską Drogą św. Jakuba, wiodącą z Sandomierza do Krakowa.
Pobrali się jedenaście lat temu. 203 kilometry pokonali pieszo w 11 dni - każdy dzień wędrówki na jeden dzień ich wspólnego życia rodzinnego. Pielgrzymka stała się ich podziękowaniem Panu Bogu za nie. - Sandomierz był też naszym pierwszym wspólnym celem zaraz ślubie! - zauważa Piotr.
- Dzień po dniu przypominaliśmy sobie co się wydarzyło. Sprawy ważne, trudne, zakręty związane z utratą pracy, ale też wszystkie historie humorystyczne. Modliliśmy za osoby, które poznaliśmy - opowiadają.
Na szlak wychodzili około 8.00-8.30. Szli z credancialami - legitymacjami, które otrzymali na początku pielgrzymki i które są przepustką do otrzymania noclegu w wyznaczonych miejscach na trasie. Codziennie udało się im być na Mszy św. - a że był to jeszcze czas wakacji, trzeba było tylko cyrklować w niektórych miejscowościach czy Eucharystia będzie rano czy wieczorem.
- Było cudownie. Nie przewidzieliśmy, że można tak odpocząć, w takiej głuszy - wspominają. - Szliśmy terenami trzech diecezji - sandomierskiej, kieleckiej i krakowskiej. To miejsca słabo zaludnione, a szlak prowadzi przez malownicze tereny. Sady jabłoni, śliw, ciągną się po horyzont, jak winnice w Hiszpanii.
Szlak z Sandomierza jest oznakowany żółtymi strzałkami i muszlami w różnych formach. - Szliśmy szlakiem kościołów św. Jakuba - wspominają. - Wszystkie bardzo stare, pochowane między wioseczkami, których byśmy pewnie nigdy nie zobaczyli jadąc z pielgrzymką autokarową. Po drodze spotykaliśmy też miejsca okazałe, jak choćby Wiślica i Skalbmierz z pięknymi kolegiatami. Dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Wiślicy przyjęli chrzest sto lat przed Chrztem Polski, że w kościele w Wiśniowej spoczywa serce Hugo Kołłątaja, że sześć kościołów jakubowych to zasługa... niemoralnego prowadzenia się króla Kazimierza Wielkiego. A właściwie jego ekspiacji. Kiedy król doprowadził do śmierci księdza, który go upominał, za pokutę otrzymał budowę kościołów. Stoją do dziś.