Nowy numer 13/2024 Archiwum

Promocja

Czy świętość musi być alternatywą dla Halloween?

Matka wygnała Jaśka-Ladaco do spowiedzi. Jego najcięższym grzechem była lekkość obyczajów.
− Zgrzeszyłem − wyznał ze skruchą.
− A z kim? Z Kaśką od Brzuchaczów? − próbował uściślić ksiądz.
− Nie.
− To z Zośką, tą z Opłotków.
− Też nie.
− To już na pewno z Jadźką, kowalową córką.
− Też nie.
− Skoroś do mówienia prawdy nieskory, to wracaj do domu, a jak na prawdę przyznać się do grzechu będziesz usposobiony, dopiero wtedy przyjdź - rozeźlił się jegomość.
Jasiek wrócił do domu.
− Dał ci ksiądz rozgrzeszenie − spytała matka.
− Rozgrzeszenia mi nie dał. Ale za to trzy nowe adresy!

Jak mówić o złu, by go równocześnie nie promować? To strasznie trudne. Tym bardziej że Kościół bardzo często w ostatnim czasie daje się wciągnąć w taką pułapkę: śledzenia zła, tropienia, wykrywania, piętnowania, ukazywania jego mechanizmów, analizowania, a potem syntetycznego ujęcia, rozpamiętywania i przestrzegania przed nim. W tym natłoku działań w dobrej wierze choć może z naiwnym przesytem chroniących przed złem, zatraca się misja głoszenia Ewangelii, Nowiny czyli promocji Dobra.

Kilkakrotnie usiłowano mnie wciągnąć w dyskusję nad złem tradycji Halloween. Opierałem się. Zbyt jest mi ta tradycja obca. Za mało o niej wiem, nie czuję jej, by zabierać głos. To, co o niej słyszałem, budzi raczej uśmiech politowania, niż strach - wszak jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Czegóż się lękać? Ale zaczynają mnie irytować próby na siły skłócania Kościoła ze wszystkim, co jest poza nim i postrzegania wszelkich jego działań, jako skierowanych przeciwko komuś lub czemuś.

Tak rzecz ma się z mającym w Bielsku-Białej już wieloletnią tradycję „Korowodem Świętych”. Na siłę próbuje się go postrzegać jako alternatywę dla Halloween. Przyjeżdżają ludzie młodzi z całej diecezji, przywożą z sobą relikwie świętych, które cześć odbierają w ich parafiach, przebierają się za swoich bohaterów i idą z nimi w procesji. Nikomu nie przeszkadza, że obok siebie kroczą dwaj ojcowie Pio czy trzy siostry Faustyny, jak hostessy promujące świętość. To przemawia do człowieka 21. wieku. Dla mnie to żadna alternatywa dla czegokolwiek. To ukazywanie jedynej drogi do nieba. Przez świętość. Skoro inne prowadzą na manowce, to po co się w ogóle nimi zajmować, mówić o nich, poświęcać im uwagę i czas?

Własnoręcznie przypnę medal do sutanny każdego księdza proboszcza, który na czas Wszystkich Świętych ściągnie z gablotki planszę w rodzaju „czy wiesz, co nosisz?”, tak samo ostrzegającą jak i promującą pentagramy, pacyfki czy pierścienie Atlantów, a w zamian powiesi tak dużą płachtę błyszczącego papieru, jaka tylko się zmieści, na której znajdą się wizerunki i choćby krótkie biogramy świętych. Bo dziś więcej internautów i teściowych wie, ile ramion ma gwiazdka, która zagraża Kościołowi, niż zna imiona swoich świętych orędowników.

O tegorocznym Korowodzie Świętych w Bielsku-Białej można przeczytać TUTAJ.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy