– Jeden z bezdomnych zapytał naszą wolontariuszkę, czy mamy jakieś skarpety, bo ma bardzo zniszczone. Niestety, tym razem nie mieliśmy – opowiada Justyna. – A nagle odezwał się inny bezdomny, który stał obok…
Kiedy przed rokiem, w niedzielę 15 kwietnia, przyszli tutaj, do nowej kuchni, i już zabierali się za gotowanie zupy, popatrzyli na nowiuteńką płytę indukcyjną i zamarli. – Nasz garnek nie nadawał się na taką kuchenkę. Gimnastykowaliśmy się, żeby w małych garnkach zdążyć ugotować zupę dla 80 osób i zawieźć ją naszym potrzebującym na czas do parku za ratuszem – opowiada Ewelina Kowalska. – Wtedy podeszła do mnie dziewczyna, która przyszła jako wolontariuszka pomóc przy gotowaniu. Spytała, czy czegoś potrzebujemy. Co miałam jej powiedzieć? Że w tym momencie to akurat najbardziej garnka, który kosztuje jakieś 800 złotych? Powiedziałam o tym, trochę żartując i nie licząc na więcej. Wieczorem przyszedł od niej SMS z pytaniem, jaki dokładnie ma on być…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.