Nadzieja w trudnych doświadczeniach dotykających człowieka na co dzień - w kontekście wydarzeń drogi męki Pana Jezusa na Golgotę - była główną myślą rozważań przygotowanych podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej ulicami Bielska-Białej w piątek 11 kwietnia.
W tym roku miejska Droga Krzyżowa w Bielsku-Białej rozpoczęła się w kościele św. Maksymiliana Kolbego w Aleksandrowicach i stąd kilkuset jej uczestników przeszło w strugach deszczu do kościoła Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na os. Karpackim, zatrzymując się, by rozważać kolejne stacje męki Pańskiej. Nabożeństwo przygotowali parafianie z Aleksandrowic z ks. proboszczem Sławomirem Kołatą i wierni z os. Karpackiego z ks. proboszczem Piotrem Borgoszem.
Procesję prowadzili ministranci, harcerze i Rycerze św. Jana Pawła II – wśród nich reprezentanci powołanej oficjalnie w niedzielę, 6 kwietnia, nowej chorągwi aleksandrowickiej. Od stacji do stacji krzyż nieśli mężczyźni z kolejnych parafii znajdujących się na terenie miasta. Do ostatniej - przy ołtarzu kościoła na os. Karpackim - na ramiona wzięli go kapłani posługujący w mieście. Ze wszystkimi na trasie modlił się bp Piotr Greger, który u celu przewodniczył Mszy św. i wygłosił homilię.
Biskup zwrócił uwagę na słowa fragment Ewangelii z dnia. - W zapisie Janowego przesłania Dobrej Nowiny słyszymy o tym, że Jezus odrzucony wraca do początku swojej misji. Powraca nad Jordan, gdzie od Jana przyjął chrzest; wraca w to miejsce, gdzie w zapisie czwartego ewangelisty przyszli do Niego pierwsi uczniowie.
Jak tłumaczył biskup, to podpowiedź: w sytuacji braku zrozumienia czy akceptacji, wszelkiego odrzucenia, trzeba wracać do początku powołania, by na nowo odkryć to, do czego jestem przez Boga posłany.
- Jezus odrzucony, niemalże ukamienowany, odchodzi na pustynię i tam, jak zapisał ewangelista Jan, wielu przyszło do Niego. To obraz niezwykle przemawiający, gdy wielu ludzi zdecydowało się podzielić z Jezusem Jego odrzucenie, podzielić z Jezusem cierpienie i Jego wygnanie. To obraz niewymagający żadnego wyjaśnienia, bowiem właśnie wtedy, kiedy Jezus jest cierpiący i odrzucony, oni się do Niego przyznają - podkreślił bp Greger. Zauważył, że i nasze uczestnictwo w Drodze Krzyżowej jest przyznaniem się do Niego, przylgnięciem właśnie wtedy, kiedy jest odrzucony, wygnany, sponiewierany i ukrzyżowany: - Droga Krzyżowa sprawowana w kościołach, na ulicach miejscowości, na górskich szlakach, także ta w warunkach ekstremalnych - nie jest żadną manifestacją przeciw komukolwiek. To jest kroczenie po śladach cierpienia, męki i śmierci naszego Pana - mówił biskup. - Krzyż stał się na zawsze objawieniem Bożej miłości i na zawsze pozostanie znakiem Bożego panowania.
- Jezus nie jest fanem cierpienia ani bólu. Nie proponuje, abyśmy cierpienie traktowali jako coś normalnego i przytulali się do niego jak małe dziecko do ulubionej zabawki - zwrócił uwagę. Dodał, że Jezus uczy sensownej akceptacji cierpienia. - Z cierpieniem można przeholować w dwie strony, albo je przeklinać i za wszelką cenę odrzucić, albo niemal masochistycznie go poszukiwać. Jezus daje nam odpowiedź na to trudne zagadnienie: przyjmuje cierpienie i pragnie nas przekonać, że każde takie doświadczenie, przeżywane w jedności z bolejącym Synem Bożym, prowadzi do paschalnego zwycięstwa. To właśnie wtedy Jezus Chrystus przyciąga wszystkich do siebie tak blisko, że bliżej już nie można.