– Jakby nos tu nie było, to już by my byli na Kanioszkowym – mówi Jan Czaja, emerytowany górnik ze Strumienia, pokazując, gdzie znajduje się miejscowy cmentarz. Takich jak on jest tu dziesięciu. A jak potrzeba, to i drugie tyle się znajdzie.
Są zgodni: – Ona nom towarzyszyła całe życie na grubie i teroz tyż – w domu, w pracy. Od czasów Solidarności była z nami tyż w figurze na cechowni – opowiada Jan Czaja, a Jan Gaszczyk dodaje: – To była i jest nasza najlepsza opiekunka. Przed każdym zjazdem mówiło się „Szczęść Boże”. To była podstawa, żeby zjechać i wyjechać szczęśliwie. To jak by my mogli ją teraz zostawić?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.