Kościół parafialny św. Jerzego w Cieszynie wygląda trochę jak skromny staruszek, który przycupnął niedaleko rzeki, żeby odpocząć. Ale to właśnie on, już od sześciu wieków, jest świadkiem siły ogromnej wiary spotykających się tu z Bogiem ludzi.
W domu Natalii Rzeźniczak-Riess od pokoleń przekazuje się tę romantyczną historię. Kiedy ich przodek, Józef Reiss rodem z Bawarii, szedł z wojskami Napoleona na Moskwę, zgubił serce w Cieszynie. Ale na wojnę dalej trzeba było iść. Bóg dał, że spod Moskwy wrócił, osiadł w Cieszynie, tu się ożenił, a kiedy zmarł, jego ciało pochowano gdzieś na nieistniejącym już cmentarzu przy wybudowanej 600 lat temu świątyni, której od XVII w. patronuje św. Jerzy. – Zawsze się tutaj modlę za dusze, które tu są pochowane, i za mojego przodka Józefa – opowiada Natalia, będąca także członkinią rady parafialnej u św. Jerzego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.