– Codziennie siedziałem z kolegami w barze. Problem w tym, że oni się rozchodzili do domów, a mi było mało i szedłem jeszcze po alkohol do sklepu. Jak piłem w grupie, tak teraz potrzebuję grupy, aby być trzeźwym. Bez innych nie dałbym rady – mówi jedna z osób biorących udział w spotkaniu w Bielsku-Białej.
Piotrowi z Chybia nikt nie musi tłumaczyć, jaką siłę ma nałóg. – Piłem od 2004 roku. 24 listopada 2016 miałem wypadek. Przez swoją głupotę byłem jedną nogą na drugim świecie. Wpadłem pod samochód. Trafił swój na swego. Ja miałem ponad trzy promile alkoholu we krwi, a kierowca prawie półtora – opowiada. – Nie miałem prawa przeżyć. Przeżyłem. Ale i tak nie przestałem pić. 7 kwietnia 2018 roku napiłem się ostatni raz. 9 kwietnia wylądowałem na detoksie i od tego dnia nie piję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.