– Nie idziemy po kolędzie w gościnę, ale chcemy, by ludzie nas „zmęczyli” – pytaniami, wątpliwościami, problemami. Jeśli idziemy tam z Jezusem, to nie musi to być jedynie czas trudu – mówi ks. Marek Studenski, zachęcając do kolędy „od drzwi do drzwi”.
To historia z parafii, gdzie kolęda była „na zaproszenie”. Ksiądz miał odwiedzić dwa mieszkania – na parterze i ostatnim piętrze. W drodze na górę natknął się na panią, która rzuciła: „Ja sobie nie życzę, żeby tu ksiądz chodził. Do mieszkania na pewno nie wpuszczę”. Ksiądz zdążył odpowiedzieć: „Ja to szanuję. Chciałem tylko powiedzieć, że Bóg panią kocha, dla pani Jezus cierpiał, umarł i zmartwychwstał”. Kiedy wracał z góry, ministrant mówi: „Ta pani z pierwszego piętra jeszcze księdza zaprasza”. – Zobaczyłem, że kerygmat naprawdę działa, otwiera serca i drzwi – uśmiecha się duszpasterz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.