– Wiedziałam, że pracy będzie mnóstwo. Zapytałam męża i córki, czy są w stanie wziąć większość obowiązków domowych na swoje barki. Przemyśleli to pozytywnie i się wywiązali. Bez nich nic by się nie wydarzyło – uśmiecha się artystka.
Kiedy jako dziewczynka mieszkała przy żywieckim rynku, wybiegała z domu, kiedy tylko widziała, że coś tu się dzieje. Wyczekiwała wakacji i Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Z pasją oglądała wytwory sztuki ludowej: dzwoneczki, koronki, rzeźby, obrazki na szkle. Z czasem nieco zapomniała o folklorze, ale folklor wrócił do niej…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.